Obudziłam się cała w
skowronkach. Spojrzałam do szafy i postanowiłam dzisiaj założyć to , ale najpierw poszłam do łazienki wziąć lekki prysznic. W myślach cały czas krążyły
mi słowa Harry’ego. ‘Mówiłem o tobie,
mówiłem o tobie, mówiłem o tobie…’ I tak w kółko. Czyli jednak naprawdę coś do
mnie czuje.
Zeszłam na dół zjeść śniadanie. Usiadłam
przed telewizorem. Włączyłam jakiś nudny film. Zapomniałam! Dzisiaj przyjeżdża
moja siostra cioteczna! Angela! Ma u mnie być aż tydzień. Jakim cudem mogłam
zapomnieć? Rodzice przypominali mi o tym codziennie. Musze szybko ogarnąć cały
dom! Która godzina? 11.30. Uff jednak mam jeszcze trochę czasu. Angela ma
przyjechać dopiero o 16.00..
Poczułam wibracje w moim telefonie. Dzwonił
Harry.
- Hej. – przywitałam się.
- Cześć. Wiesz mam takie
pytanie. Czy pójdziesz dzisiaj ze mną do kina? No nie wiem.. tak o 17.00? –
słyszałam radość w jego głosie.
- O 17.00? –
zapytałam.
I co ja mam teraz zrobić? Będę miała dzisiaj
dla Angeli tylko godzinę, ale nie chce odmawiać Harremu. Zawiodę go jeśli to zrobię.
Co robić, co robić?
- ... i co? – dopytywał
się.
- Ee… tak, jasne. – po
chwili odpowiedziałam.
- Jest! – krzyknął do
słuchawki. Zaśmiałam się. – To przyjadę po ciebie o 16.45. Pa.
- Pa! – pożegnałam się.
No nie! I co teraz ? No dobra.. najpierw
muszę się opanować. A więc, na początek wezmę się za sprzątnięcie domu. Tak. Od
tego zaczne.
Sprzątałam, i sprzątałam. Kurde! Końca nie
widać! Jest 15.15. Musze jeszcze pójść na zakupy. Jeśli zachce nam się czegoś
do jedzenia, to przecież nie dam jej ogórka. Bo tylko to zostało.
Natychmiast popędziłam do sklepu. Zaczęłam
wrzucać do koszka różne rzeczy. Jajka, kilka batoników, marchewki. Ogółem
wszystko co się dało. Gdy chciałam wziąć ostatnią Colę z półki, ktoś położył
dłoń na mojej. Spojrzałam się w stronę tajemniczej osoby. To był Niall. Tak ten
Niall.
- Heeeej! Ja chcę tą Colę!
– powiedział ze sztucznym grymasem. – Ej.. czekaj? Ty to ta cudowna Alice? Aaa
stąd cię kojarzyłem. – momentalnie się zarumieniłam.
- Taa to ja. –
odpowiedziałam.
- Oo! – spojrzał się do
mojego kosza z zakupami. – Gdzie znalazłaś te ciasteczka? – oczy zrobiły mu się
jak pięciozłotówki. Roześmiałam się.
- No w przedziale ze
słodyczami. A gdzie indziej? – uśmiechnęłam.
- Szukałem ich tam z 10
razy. Muszę je kupić bo inaczej Zayn mnie zabije. W dodatku są tylko w tym
sklepie. Pokażesz mi gdzie one są?
- No jasne. Chodź za mną.
- skierowaliśmy się do przedziału ze
słodyczami. Ciasteczka jak wół leżały na jednej z półek.
- No tu są! – spojrzałam
na niego jak na głupka.
- Ooooo! – zdziwił się, po
czym od razu roześmiał. – Wcześniej ich tutaj nie było! Ktoś musiał je
wyczarować! Mówię prawdę!
- Ależ oczywiście. – uśmiechnęłam
się. Złapałam kieszeń od moich spodni. Nie wzięłam z domu swojego telefonu. –
Ejj, powiedziałbyś mi która godzina?
- Tak. – spojrzał się na
swoją komórkę. – Jest 15.55
- Co?! – prawie krzyknęłam
- Ale co się stało? - zapytał przerażony.
- Muszę natychmiast wracać
do domu! Proszę zapłacisz za moje zakupy? Masz tu pieniądze. I mógłbyś przyniesiesz
je później do mnie? – mówiłam. – Bardzo przepraszam że tak cię wykorzystuje,
ale to naprawdę ważna sprawa.
- Dobrze. Nic się nie
stało. – tylko się uśmiechną.
„Jeżeli możesz… to zrób użytek ze swoich zmysłów.”
Szybko wyszłam ze sklepu. Angela zaraz będzie!
Biegłam ile sił w nogach, myślałam że
zaraz mi odpadną. Ledwie dobiegłam do drzwi, a już zauważyłam podjeżdżającą
taksówkę.
- Alice!!! – usłyszałam
zza pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam uradowaną Angele.
- Hej! Ale ty się
zmieniłaś. Nie widziałyśmy się tak długo! – mówiłam. – Wchodź do środka!
Wpuściłam moją siostrę cioteczną do domu.
Oprowadziłam ją po całym mieszkaniu, opowiadając po kolei w jakim pomieszczeniu
się znajdujemy. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Przyniosłem te zakupy. A
tutaj masz resztę. – odparł uśmiechnięty Niall.
- Jesteś dziwny.
- Co? Czemu?
- Kto puka do drzwi jak
centralnie przed sobą ma dzwonek. – zaśmiałam się.
- Eeeeej. – powiedział
oburzony blondyn.
- Oj już dobrze. Pa. –
pożegnałam się.
- Paa. Mam nadzieję że się
jeszcze kiedyś spotkamy. – uśmiechnął się.
Zamknęłam drzwi i usiadłam
na kanapie obok Angeli.
- Kto to był? – zapytała.
- Aa.. widziałaś go, czy
tylko słyszałaś? – zapytałam.
- Słyszałam. –
odpowiedziała.
- Uff to dobrze. Znaczy..
to taki tylko kolega. Przyniósł mi zakupy.
- Aa , OK.
Rozmawiałam z nią jeszcze przez jakiś czas.
Opowiedziałam jej co nieco o Londynie, ogólnie o tym co się aktualnie dzieje.
Ona za to opowiedziała mi jak tam w Kalifornii, bo właśnie tam mieszkała.
- Czemu co chwilę patrzysz
na zegarek? – zapytała gdy kolejny raz sprawdzałam godzinę.
- Boo.. wiesz. O 17.00 mam
spotkanie. – przyznałam się. – Przez trochę mnie nie będzie. Przepraszam że
wcześniej ci nie powiedziałam.
- Niee, nic nie szkodzi. A
z kim?
- Ale co?
- Z kim masz się spotkać?
– zapytała.
- Aaa… Ee… z… Z takim
jednym.. – próbowałam się jakoś wymigać od odpowiedzi. Jeśli dowie się że mam
iść do kina z Harrym Stylesem zacznie się prawdziwe szaleństwo.
- Aha… - zapytała trochę
zdziwiona moją odpowiedzią.
- Wiesz co.. muszę się
przebrać.
- Dobra. Mogę włączyć
laptopa? – zapytała się Angela.
Gdy byłam w łazience i wiązałam sobie
włosy w luźny kok, usłyszałam dzwonek do drzwi. Angela najwyraźniej poszła je
otworzyć. Pięknie. Natychmiast wybiegłam z łazienki i zeszłam na dół.
Zobaczyłam tylko przerażonego Harry’ego stojącego w drzwiach z bukietem róż
oraz piszczącą z wrażenia Angelę.
- Ejj! – krzyczałam do
niej. – Spokojnie!
- To… to jest.. Harry… Styles!
– wymamrotała.
- Tak. - spojrzałam się na
chłopaka.
- Cześć.. nie wiedziałem
że masz gości… - zaczął mówić. – Proszę, to dla ciebie. – podał mi wielki
bukiet czerwonych róż.
- Dziękuje – powiedziałam i wstawiłam kwiaty do wazonu obok. – Angela poradzisz
sobie sama? – popatrzyłam na nią. Wyglądała jakby miała zaraz zemdleć.
- Tak. Raczej tak. -
odpowiedziała tak że ledwie ją usłyszałam.
- Dobrze… To my już
pójdziemy. – powiedziałam. Wyszłam z domu. Harry objął mnie jedną ręką w talii
i zaprowadził do samochodu. Otworzył mi drzwi, po czym sam wsiadł za
kierownicę. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Dojechaliśmy do kina.
- To na jaki film
idziemy? - zapytał, gdy byliśmy już w
środku.
- Sama nie wiem…
- Może jakiś horror? –
zapytał.
- Jakoś za nimi nie
przepadam, ale … no dobra. – odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- Dom w głębi lasu?
- Ok.
„Odwaga nie należy do słów, ale do czynów.”
Loczek kupił nam bilety. Przed
wejściem do sali wzięliśmy duży popcorn i dwie Cole. Po chwili siedzieliśmy już
na swoich miejscach. Zrobiło się ciemno. Film się zaczął.
Strasznie się bałam. Co chwilę tryskała
krew. Poczułam że Harry powoli przesuwa rękę, tak aby mnie objąć.
- Ten film wcale nie jest
taki straszny. – wyszeptał mi do ucha. – Nie bój się.
Przeszły mnie ciarki. Jego głos był
niesamowity. Chciałabym słuchać go wiecznie…
Spojrzałam w jego zielone oczy. Nasze twarze były bardzo blisko siebie.
Harry najwyraźniej nie wiedział czy może mnie pocałować, bał się że znowu
odwrócę twarz i ucieknę. Ja tylko kiwnęłam głową, na jego nieme pytanie.
Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i
delikatnie pocałował. Moje ciało ogarnął niewytłumaczalny stan. Czułam że zaraz
mogłabym gdzieś polecieć ze szczęścia.
Znowu spojrzeliśmy sobie w oczy.
Uśmiechnęliśmy się do siebie. Harry mocniej mnie objął. Zaczęliśmy z powrotem
oglądać film.
Gdy seans się skończył, wyszliśmy z kina.
- Wiesz co.. przejdźmy
się. Potem cię odwiozę. – uśmiechnął się. Ja kiwnęłam tylko głową.
Spacerowaliśmy ulicami
Londynu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się…
- O nie! Kropi! –
powiedziałam gdy byliśmy już spory kawałek od kina.
- W takim razie lepiej
wracajmy. – stwierdził.
- Tak.
Nie zdążyliśmy przejść nawet połowy drogi gdy
rozpadało się już na dobre.
- Załóż moją marynarkę.
Masz na sobie tylko sukienkę, musi być Ci zimno. – powiedział, po czym zdjął
swoją marynarkę, i włożył na mnie. Była przesiąknięta jego zapachem.
- Dziękuje. –
odpowiedziałam.
W końcu jakoś udało nam się dotrzeć do
samochodu Harolda. Byliśmy cali mokrzy.
- Ten spacer nie był
jednak najlepszym pomysłem. – powiedział śmiejąc się.
- Oj nie. - odpowiedziałam
z uśmiechem.
- .. chcesz poznać resztę
chłopaków? – zapytał po chwili ciszy.
- Jasne, ale jutro. O i będę
mogła wziąć ze sobą moją przyjaciółkę Scarlett i Angele? One z pewnością bardzo
chcą was wszystkich poznać. – uśmiechnęłam się.
- Oczywiście. – samochód
ruszył. Po 15 minutach byliśmy pod moim domem. - Do zobaczenia jutro. – Harry
pożegnał się ze mną i czule pocałował w policzek.
Szybko wybiegłam z samochodu, ponieważ wciąż
padał deszcz. A z resztą nie miałam już nic do stracenia, i tak moje ubrania
były przemoczone. Weszłam do środka. Angela spała na kanapie, już nie chciałam
jej budzić. Sama poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w moją ukochaną
pidżamę i zasnęłam…
______________________________________________________________
Ech.. Naprawdę Was PRZEPRASZAM że przez tyle czasu nic nie dodawałam. Ale byłam na kolonii przez 2 tygodnie, teraz cały czas mam jakieś spotkania ze znajomymi albo wypady z rodziną. Po prostu wakacje. Wiem że was zaniedbuje. Jest mi z tym na prawdę ciężko ;'(
PRZPERASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ MOCNO PRZEPRASZAM.
Teraz postaram się dosyć regularnie dodawać nowe rozdziały :)
Pozdrawiam - Tomlin ;*