niedziela, 30 września 2012

I thought you were different ... ♥


.
Przeszukałam cały dom, a Angeli w nim nie było. Coś tu nie gra… Nie zostawiła nawet żadnej kartki że wychodzi? Postanowiłam zadzwonić do niej już chyba z 50 raz. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci.. Cały czas nie odbiera.
- Eh, chyba po prostu tu na nią zaczekam. – powiedziałam do siebie na głos .
 Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Popędziłam na dół, z myślą że to Angela. Jednak to nie była ona.
- Sieeeema kochana! – wręcz krzyknęła Scarlett wchodząc do środka.
- Hej. – cicho odpowiedziałam.
- Ee-ee. Coś ci jest? – zapytała Lett. Najwyraźniej wyczuła jakąś rozterkę w moim głosie.
- Po prostu nie wiem gdzie jest Angela. Wcześniej zadzwoniła do mnie żebym przyszła, ale kiedy się zjawiłam nigdzie jej nie było. – westchnęłam.
- Nie martw się! Jak nie wróci na noc, to dopiero wtedy zacznij się denerwować! Zresztą jest dopiero 14.25! Co będziemy roooobić? – zapytała.
- Nie wiem. Możemy pójść na zakupy? – uśmiechnęłam się.
- Oo! A mogę wziąć Zayn’a! Prooooszę. – błagała mnie Scarlett.
- Spoko. Może pójść z nami. – zaśmiałam się.
- Dziękuje ci. To daj mi chwilkę tylko do niego zadzwonię.  – powiedziała wyciągając komórkę z tylnej kieszeni spodni. Była ubrana tak.


- Okej  . To mi też daj sekundę. Pójdę się przebrać. – mówiłam z uśmiechem kierując się schodami na górę. Zajrzałam do szafy. Było dość ciepło, dlatego założyłam to.  
Weszłam do łazienki, i zaplotłam moje włosy w kłosa. Nałożyłam jeszcze lekki makijaż i voilà ! Mogę ruszać na podbój sklepów!
  Zeszłam na dół.
- I co? Przyjdzie? – zapytałam przyjaciółkę z uśmiechem.
- Taa ma tu być za 10 minut. – odpowiedziała Lett. – Alice…? Myślisz że my.. no ten.. pasujemy do siebie?
- Ty i Zayn?  - zapytałam. Lett kiwnęła głową. – Myślę że tak. A skąd u ciebie nagle takie pytanie?
- Tak... po prostu. – lekko się uśmiechnęła.
  W domu rozległ się dzwonek do drzwi.
- To pewnie Zayn. Pójdę otworzyć. – powiedziała. Ja w tym czasie poszłam po pieniądze które zostawili mi rodzice w razie jakiś zakupów. Tak więc w trójkę wyruszyliśmy do galerii handlowej. Świetnie się bawiliśmy. Zayn i Scarlett przez cały czas trzymali się za ręce i co jakiś czas całowali. 
- O! Patrzcie! Chodźmy tam coś zjeść. - powiedział Zayn.
 Oczywiście nasza zakochana para usiadła na przeciwko siebie. Poczułam się wtedy zbędna. 
- Wiecie co... może wy pochodźcie trochę sami. Nie chcę wam przeszkadzać.- wtrąciłam jedząc już ciepłego hot doga.
- Co? Nie. Możesz zostać. Nie przeszkadzasz nam! - mówiła Lett.
- Ale.. może chcecie spędzić trochę czasu tak .. sam na sam. W końcu jesteście parą. - powiedziałam. Oni tylko spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się.
- Dobrze. Ale obiecaj mi że nie będziesz przez to smutna. Że nie będziesz się czuć odrzucona. - ciągnęła Lett.
- Taak, taak obiecuje. - szczerze się zaśmiałam. Odeszłam od stolika. Czułam że moja przyjaciółka i Malik obserwują mnie. Odwróciłam się i pomachałam im ; oni odmachali ; po czym weszłam do pierwszego lepszego sklepu. Przmierzyłam cały stos ciuchów i nie kupiłam niczego. To się nazywa talent...
Jeszcze z pół godziny włóczyłam się po sklepach. Niekiedy nawet widziałam się z Zayn'em i Lett.
Lecz kiedy przeszłam obok budki z lodami, moją uwagę przykuł pewien chłopak łudząco podobny do Harry'ego. Chwila... to był Harry! Uradowana chciałam podbiec do niego i mocno się przytulić, lecz stanęłam... on... on całował się z inną dziewczyną . I to na pewno nie była żadna jego krewna. Poczułam jak pojedyncze łzy spływają mi po policzkach. Odwróciłam się i już miała zamiar pobiec ile sił w nogach szukać Lett i Malika, lecz za mną stał Louis. Przyglądał się mi wielkimi oczami. 
- Alice... posłuchaj - zaczął łagodnie.
- Nie! To się dzieje zbyt często. Mam już tego dość! - krzyknęłam, po czym pobiegłam przed siebie. Łzy zasłaniały mi widoczność ale jakoś znalazłam moją przyjaciółkę.
- Proszę .. jedźmy już do domu. - błagałam Lett wiąż płacząc. 
- Co się stało?! - zapytał Zayn widząc moje łzy.
- Po prostu jedźmy już do domu. - mówiłam.
- Dobrze. Chodźmy . - powiedziała Scarlett, po czym ruszyliśmy w stronę parkingu.
Drogę przejechaliśmy w ciszy, co jakiś czas słychać tylko było mój szloch.
 Kiedy dojechaliśmy, szybko wyskoczyłam z samochodu i stojąc przed frontowymi drzwiami próbowałam znaleźć klucze. Gdy już przekręciłam je w zamku. Pobiegłam do mojego pokoju i opadłam na łóżko. 
Wysłałam Sms-a Harry'emu : 


"Myślałam że jesteś inny...
Nie chcę cię znać, to koniec.
                                                           Alice."


Po tym sms-ie zasnęłam nawet się nie przebierając.
  Rano obudziłam się przez promienie słońca wpadające przez okno. Nie miałam nawet zamiaru patrzeć na telefon. Nie chciałam wracać do tego po raz kolejny. To się po prostu działo zbyt często. Wiedziałam że istnieje pewne ryzyko bycia z Harrym. Wiedziałam jakie... i jednak się na nie naraziłam. To tylko okropne cierpienie i ból. Serce w tysiącach kawałkach. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi do pokoju. 
- Hej, Alice. - powiedziała Scarlett. Pewnie została u mnie na noc. - Co się wczoraj stało?
- On się stał. - odpowiedziałam. Lett usiadła na łóżku i mnie przytuliła.
 Nie wiedziałam co ze sobą począć. Nienawidziłam i kochałam go jednocześnie. Boję się że za szybko mu wybaczę, a on znów mnie zrani i tak będzie w kółko. A Lou... on to wiedział. Wiedział że Harry taki jest.
- Zrobić ci śniadanie? - zaproponowała Scarlett.
- Nie musisz. - cicho odpowiedziałam. 
- Będą gofry. Wieeem że je lubisz. - obie się zaśmiałyśmy. Moja przyjaciółka poszła do kuchni, a ja wciąż pozostałam w łóżku. Coś zastukało w  okno. Mój pokój znajdował się na drugim piętrze, ale i tak się wystraszyłam. Podeszłam bliżej. Lekko przez nie wyjrzałam. Zauważyłam tam jego. On najwyraźniej też mnie zobaczył.
- Alice! - krzyknął. Szybko schowałam się w głąb pokoju. - Nie wiem czy jakoś zdołam ci to wytłumaczyć, ale wysłuchaj mnie! ... Alice?
   Znów zaczęłam płakać. Po co ja w ogóle wpuszczałam go do mojego życia. Fakt faktem, byłam w nim zakochana. Zbiegłam na dół i od razu poczułam ten cudny zapach gofrów. Rozległo się pukanie do drzwi.
- Nie otwieraj. - powiedziałam załamującym się głosem do Lett. Ona tylko kiwnęła głową. Lecz Harry nie dawał spokoju.
- Wpuść mnie do środka. Proszę... - dało się słyszeć jego głos zza drzwi.
Próbowałam nie zwracać na to uwagi. Zjadłam śniadanie i usiadłam razem z przyjaciółką na kanapie w salonie.
- Scarlett! A co z Angelą! Przez to wszytko zapomniałam! - krzyknęłam.
- O jezu. No tak... Powinnyśmy to zgłosić. - powiedziała z przerażeniem Lett. - Na pewno nigdzie jej nie widziałaś?
- Nie. Poczekaj. Jeszcze raz spróbuję się do niej dodzwonić. - wybrałam jej numer. Niestety włączyła się poczta głosowa. 
- To ja zgłoszę to policji. Posterunek jest chyba 3 ulice dalej? Jeśli się pośpieszę zdąże tam dojść w 5 minut. - mówiła zaniepokojona Lett.
- Dobrze. Zadzwoń do mnie jak coś z nimi ustalisz.
- Jasne. - odpowiedziała, zakładając buty.
 Gdy wyszła, ja sprawdziłam twittera. Jak zwykle nic nowego. 
Co chwila sprawdzałam godzinę. Rozbrzmiał dzwonek mojego telefonu.
- I co? – dopytywałam się.
- Powiedzieli że przyjmą zgłoszenie, jeśli zaginionej osoby nie będzie przez co najmniej 48 godzin. ( nie wiem czy tak jest naprawdę xd )
- Ehh.. trudno . Musimy dalej czekać. – powiedziałam po czym się rozłączyłam.
Jestem ciekawa co pomyślą sobie moi rodzice, kiedy uświadomię im że Angela zaginęła. Zabiją mnie! Włączyłam telewizję z myślą że będzie coś ciekawego. Na jednym programie był wywiad 1D.
- A jak tam wasze sprawy sercowe? – pytał prezenter
- Ja.. właśnie.. chciałbym coś powiedzieć pewnej osobie. Czy mógłbym? – zapytał Harry. Prezenter kiwnął głową.  – Jeśli to oglądasz.. To wiedz że kocham tylko , i wyłącznie ciebie. Przepraszam cię za tą całą sytuacje… Wiem że pewnie teraz nie chcesz mnie znać, bo okropnie cię zraniłem. Chciałbym to wszystko naprawić. Daj mi ostatnią szansę. Nie potrafię bez ciebie żyć, chociaż jesteśmy.. – zaciął się. - … byliśmy ze sobą niedługo.  Przepraszam..

Wyłączyłam telewizor. Nie mogę mu znowu zaufać. Nie wiem czy potrafię… 


_________________________________________________________________________________

Proszę bardzo. Coś długo nic nowego nie dodawałam więc macie.
+ Zeta wiem że miałam napisać więcej o Lett i Zaynie, ale coś mnie naszło na kolejne złamane serca xd
Przepraszam cię! ;3
++ Wiki murzynie wybacz, ale tymczasowo nie będzie cię w opowiadaniu. xd
+++ Ciężko mi się pisało i nie wiem czy wyszedł dobrze. Wiem tylko że jest krótszy :P

  



wtorek, 21 sierpnia 2012

... kissing in the corner of the room. ♥


  Rano obudziłam się z lekkim bólem głowy. Powoli otworzyłam oczy. Zauważyłam że Harry wciąż śpi. Wyglądał przeuroczo. Nie chciałam go budzić, dlatego powoli zeszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki aby umyć zęby, itd. Kiedy wyszłam, postanowiłam pójść do pokoju Zayn’a.
Zza drzwi dobiegały dziwne odgłosy. Domyślacie się. Nagle stanął za mną Loui .
- Cześć! – powiedział szeptem.
- Hej! – odpowiedziałam.
- Co tak tu stoisz? – zapytał.
- Bo wiesz, chciałam zobaczyć czy Lett i Malik już nie śpią, aleee.. najwyraźniej robią tam rzeczy ‘Nie dla dzieci’ . – zaśmiałam się.
- Serio? Cii. Posłucham. – powiedział po czym przystawił ucho do drzwi. – haha! Zaraz zobaczymy co się tam dzieje.
- Louis lepie… - nie dokończyłam bo Boo Bear już wszedł do ich pokoju z głośnym okrzykiem ‘ Witajcie! Macie może marchewki?’. Zobaczyłam przy okazji Zayna i Scarlett w ciekawej pozycji, którzy zaskoczeni natychmiast zakryli się kołdrą.
- LOUIS!!! IDIOTO!!! – krzyczał Malik.
- Czy ja coś zrobiłem? Tylko pytam .
- WYPAD Z MOJEGO POKOJU!!!
- Haha Alice! Uciekajmy! – ze śmiechem zaalarmował do mnie Tomlinson.
- ZABIJE CIE! JESZCZE ZOBACZYSZ! – wciąż krzyczał rozzłoszczony Zayn.
   Lou ciągną mnie za ręke przez cały korytarz. Przy okazji zauważyłam że Harry się obudził bo stanął w drzwiach lekko zdziwiony tymi wszystkimi krzykami. W końcu zatrzymaliśmy się razem z Tommo w kuchni. Nalał mi do szklanki soku pomarańczowego.
- Wybieraj. Naleśniki czy… jajecznica.
- ee.. naleśniki. – odpowiedziałam niepewnie.
- HAZZAH! DZISIAJ ZAMAWIAMY NALEŚNIKI! – krzyknął Lou . Roześmiałam się.
 Loczek akurat schodził po schodach.
- Doooobra. – odpowiedział zaspanym głosem, po czym podszedł do mnie, objął i pocałował. – Idźcie obudzić reszte.
- Okeej. – odpowiedziałam, po czym skierowałam się do pokoju Nialla. Leżał na podłodze przytulając poduszke. – Głodomorze wstawaj!
- Co.. Gdzie? …. Jak?… Która godzina? … - pytał. – Co ja robie na podłodze!
- Nie wiem. Harold robi naleśniki. Wstawaj szybko! – zaśmiałam się.
- Naleśniki! Łoo już jestem gotowy! Mogę jeść! – mówił i natychmiast wstał.
   Wyszłam z jego pokoju i skierowałam się do pokoju Liama.
- Oo a ty już na nogach? Niedługo śniadanie. – uśmiechnęłam się a on tylko skinął głową.
    Teraz.. nadszedł czas na pokój Zayna. Lekko zapukałam do drzwi. Nie usłyszałam odpowiedzi. Weszłam. Zauważyłam tam Lett i Malika całujących się w rogu pokoju.
- Boże.. wy nie macie chwili przerwy?
- Nie. I powiedz naszemu .. – zrobił lekką przerwę. – kochanemu panu Tomlinsonowi, że już nie żyje.
- No dobra. Chciałam wam tylko powiedzieć że zaraz będzie śniadanie.
- Za chwile zejdziemy.
- Okej to ja was zostawie samych. Róbcie sobie co chcecie. – powiedziałam ze śmiechem po czym zamknęłam drzwi od jego pokoju.




"Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą."




 Szybko zeszłam na dół czując cudowny zapach naleśników. W kuchni zauważyłam Nialla który biegał ciągle wokół Harrego jak jakaś małpa.
- Już ? – zapytał.
- Nie. – odpowiedział Harry.
- A teraz?
- Nie!
- A teraz?
- Nie!!!
- Już?
- A chcesz takiego? Proszę bardzo. – mówił zdenerwowany loczek, po czym nałożył Horanowi breje na talerz, która z żadnej strony nie przypominała naleśnika.
- Hazzuś.. pseplasam. – powiedział Nialler tak słodko, że aż nie mogłam uwierzyć. Harry stał przed nim jak zamurowany. –  wybacys mi?
- Eh.. – westchnął tylko loczek i zaczął smażyć następnego naleśnika.
- Dziękuje. – natychmiast dopowiedział niall, po czym zaczął skakać za Harrym i tańczyć swój Irish Dance czy coś tam.
   Ja poszłam na kanape pooglądać coś w telewizji zanim śniadanie zrobi się do końca. Usiadłam obok Lou, który włączył jakiś kanał o zwierzętach.
- O zobacz te zwierzaczki to normalnie Zayn i Scarlett. Zobacz co robią! – krzyknął Tommo.
- TOMLINSON! – nagle zauważyłam że Malik stoi za kanapą.
- MALIK! – powiedział Loui.
- Zaraz dostaniesz za swoje!
- Zaraz dostaniesz za swoje! – przedrzeźniał go Boo Bear.
- Udusze cie! – krzyknął Zayn po czym wskoczył na kanape i zaczął gonić Louisa, który już wbiegał po schodach do swojego pokoju aby tam schować się przed Malikiem.
   Po 10 minutach śniadanie było gotowe, i wszystko pięknie rozłożone na stole. Oczywiście Niall zaczął jeść już wcześniej bo nie wytrzymał. Harry usiadł obok mnie.
- Wiesz.. strasznie dobrze mi się spało. – puścił do mnie oczko.
- Oo naprawde? A mi nie.
- Co ? Czemu? – zapytał przerażony.
- Bo jesteś taki słodki że nie mogłam przez ciebie zasnąć. – odpowiedziałam z uśmiechem. Harold się zaśmiał bo czym wziął wielki kęs naleśnika z nutellą.
  Gdy skończyliśmy jeść śniadanie poszłam do pokoju loczka i usiadłam na jego łóżku. Właśnie gdzie jest Angela?! Po chwili przyszedł Harry.
- Nie wiesz może gdzie jest Angi? – zapytałam.
- Pewnie poszła do domu. – odpowiedział po czym usiadł bardzo blisko mnie.
- Pewnie tak. Dałam jej przecież zapasowe klucze. – ulżyło mi. Naprawdę się o nią martwiłam. Poczułam dłoń Harrego na moim kolanie.
- Hazza co ty robisz?
- To. – odpowiedział po czym namiętnie mnie pocałował tak że leżeliśmy na łożku . Ja pod nim. Akurat w tym momencie wszedł Lou.
- Nie no kurde! Czy dzisiaj wszyscy muszą to robić? A w dodatku mój Harry? Mój kochany Harry!
- Ooo.. Loui.. – powiedziałam po czym podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.
- Jestem zadowolony! - zaśmiał się.
- Eej a ja zazdrosny! – Hazza zrobił sztuczny grymas.
- Już do ciebie ide.
- Aa ty Louis zmykaj. Wiesz że ja też cie kocham. – mówił Harry.
- Ok. to papa misiaczki. – pomachał nam i zamknął drzwi.




"O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbuj zdefiniować kształt gruszki. "




 Uklęknęłam na łóżku. Harry podniósł się do pozycji siedzącej i znów chciał mnie pocałować kiedy zaczął dzwonić mój telefon.
- Halo?
- Hej Alice, kiedy wracacie? Nudzi mi się samej. A nikogo oprócz was tu nie znam.
- Dobrze niedługo będziemy. – spojrzałam na Harrego. Kręcił energicznie głową. – ja cie nie  oddam! – powiedział szeptem.
- Dzięki.
- To do zobaczenia.
- Do zobaczenia! – Angela pożegnała się.

 Rozłączyłam się.
- Nieeee! Nie! Nie! – krzyczał loczek.
- Muszę. Angela jest sama w domu a obiecałam że spędzę z nią w te wakacje jak najwięcej czasu.
- … mi też musisz to obiecać. – powiedział .
- tak, tak.. obiecuje ci. – uśmiechnęłam się. – i.. oddaj mi moje ubrania.
  Harold pokręcił głową.
- Proszę cie! – błagałam.
- Ale przyjdziesz jutro? Proszę proszę proszę!
- Przyjde.
  Hazza schylił się i wyciągnął z pod łóżka moją garderobę.
- To było pod łóżkiem?!
- haha taak. – roześmiał się.
  Poszłam do łazienki i przebrałam się. Przy okazji sprowadziłam do ładu moje włosy. Uczesałam je i zaplotłam w luźny warkocz. Po 15 min. wyszłam. Musiałam jeszcze pożegnać się z wszystkimi. W końcu wyszłam z tego domu wariatów. Po drodze kupiłam jeszcze gazete w kiosku . Zaczęłam ją czytać. Nagle zobaczyłam artykuł o Harrym i … O MNIE!
Pisali o tym że byliśmy razem w kinie. I że się tam całowaliśmy. Nawet zrobili zdjęcia!
Oni wszystko wiedzą, słyszą i widzą! Ale pewnie chłopaki z One Direction są już do tego przyzwyczajeni. Ruszyłam w dalszą drogę. Po 3 minutach byłam w domu.
- Angelaaa! Jestem! – nic nie usłyszałam. – Angelaaaa?!?
Poszłam na góre. Nigdzie jej nie było…

_______________________________________________________________________________


PROSZE KOCHANA KAROLINKO! ;3
TWÓJ PREZENT URODZINOWY NA 69 URODZINKI! < żartuje> xd
MĘCZYŁAŚ MNIE O NIEGO TAK DŁUGO ... WIĘC PISANY NA SZYBKO I NIE WIEM CZY SĄ BŁĘDY. JAK KTOŚ JAKIEŚ ZAUWAŻY TO BAAARDZO PRZEPRASZAM. ;)
STOOO LAAAT PANI MALIK! <33


sobota, 18 sierpnia 2012

You must sleep with me tonight. ♥


Tak więc dzisiaj miałam poznać resztę chłopaków z zespołu razem ze Scarlett i Angelą. Jest 12.30 – więc moja przyjaciółka jeszcze śpi. Lepiej zadzwonię potem. Bo niewyspana Scarlett, to zła Scarlett. Ooj naprawde zła.
- To w co by się dzisiaj ubrać? – pomyślałam sobie stojąc przed szafą. Jak zwykle nie wiedziałam co na siebie założyć. Po 10 min. bezczynnego stania postanowiłam założyć to .
Chyba pasuje na takie spotkanie. Po ubraniu się poszłam jeszcze do łazienki odbyć poranną toaletę itp.
- Aliceee! Zejdź na dół! Śniadanie! – zawołała Angela.
No normalnie jak moja mama... Wyszłam z łazienki i skierowałam się na dół . Schodząc po schodach poczułam zapach naleśników. Omnom. Uwielbiam je!
- Kocham cie! Zrobiłaś naleśniki! – powiedziałam po czym podeszłam do mojej siostry i porządnie ją przytuliłam.
- Lepiej już jedz. – uśmiechnęła się.
- Okej. – roześmiałam się po czym zabrałam się do smarowania naleśników nutellą. – I.. wiesz.  -  zrobiłam krótką pauze. – miałabyś ochote poznać chłopaków z One Direction?
   Angela stała jak wryta. 
- One …. Direction? I ty masz jeszcze czelność pytać! No oczywiście! – powiedziała, a wręcz krzyknęła. – Ale… ty mówisz tak serio? Chcesz żebym ich poznała?
- Noo.. wczoraj gadałam z Harrym i mówił że mógłby nas zapoznać z resztą. Nas, czyli mnie – bo sama nie znam wszystkich – Ciebie i Scarlett.
  Moja siostra otworzyła szeroko oczy.
- JESTEŚ WSPANIAŁA! – wykrzyczała uśmiechając się. – Haha poznam One Direction! – Angela zaczęła skakać po kuchni jak obłąkana. – Poznam One Direction! Jeeest!

  Postanowiłam zostawić ją na chwile samą . Niech lepiej ochłonie. Ja musze teraz zadzwonić do Scarlett. Wyciągnęłam moją komórke z kieszeni. Wybrałam jej numer. Pierwszy sygnał… drugi… trzeci…

- Sieeema! – usłyszałam .
- Heeej kochana! – przywitałam się. – Dzisiaj ide razem z Angelą poznać chłopaków z 1D. Idziesz z nami i koniec kropka.
- Jeaa no jasne. – odpowiedziała. – to o której mam do ciebie wpaść?
- Ee… tak o 14.30.  Jak chcesz możesz nawet wcześniej. 
- Okeej. To do zobaczenia . – pożegnała się ze mną.
 - Paaa .

Dobrze. A więc Angela i Scarlett idą ze mną. Przy okazji jeszcze napisze sms-a do Harre’go czy nic się nie zmieniło w sprawie spotkania.

„ Cześć loczek!
Angela, Scarlett i ja możemy dzisiaj do was wpaść.
Mam nadzieje że spotkanie nadal aktualne? ;))

Alice  ;** „

Niemal od razu dostałam odpowiedź.

„ No jasne. Wpadnijcie o 15.00 .
  Czekamy na was!

Harry xxx „


Po przeczytaniu wiadomości usłyszałam dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół, ale w holu już zobaczyłam uradowaną Scarlett. Była ubrana w to .

- To jestem! Idziemy? – od razu zapytała.
- Jasne! – odpowiedziałam. – Angela! Jesteś gotowa?
- Tak . możemy iść. – powiedziała wychodząc zza progu ubrana w to .

Tak więc ruszyłyśmy w stronę domu chłopaków. To był przyjemny spacer. Wszystkie trzy przez cały czas rozmawiałyśmy. Mam nadzieje że chłopcy okażą się spoko. Niall wtedy w sklepie wydawał się taki zabawny. Po 15 minutach stałyśmy przed drzwiami do ich domu.
Byłyśmy przed czasem. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otworzył, ale w środku słychać było czyjeś głosy. Weszłyśmy.




„Chcąc być czyimś przyjacielem, trzeba stać się godnym przyjaźni.”





- Zabieraj stąd te ciastka idioto! Dziewczyny zaraz tu będą ! – dało się słyszeć głos Harrego.
- Niee! Zooostaw je! Są mooje! – wykrzyczał czyjś głos. Prawdopodobnie Nialla bo skądś go kojarzyłam
- Głupku zostaw to teraz! Auuu! Louis! Zostaw tego gołębia! – ktoś inny wykrzyczał.
- Nigdy! Kevin jest mój!
- Oddawaj gooooo!
- Chłopaki ! Spookój ! Zayn wyłącz ten telewizor! Taki tu burdel a ty jakiś serialik oglądasz! – krzyczał Harry.
- To najpierw każ Liamowi odłożyć telefon!!!
- Kurde!!! Liam!!!

Niestety musiałyśmy przerwać ich przezabawną kłótnie. Stanęłyśmy w progu ich salonu.
Gdy nas zauważyli wszyscy otworzyli ze zdziwienia oczy.

- Heeej dziewczyny! – powiedział, po czym spojrzał na chłopaków zabójczym wzrokiem. – Co tutaj robicie aż 10 minut przed czasem? – mówił ze sztucznym uśmiechem próbując zakryć panujący za nim bałagan.
- Jakoś tak wcześniej przyszłyśmy.
- Aha.. a więc poznajcie reszte nieogarniętych małp.
-  Teraz jesteśmy małpami? – powiedział oburzony Niall.
- Cicho! – krzyknął przez zęby loczek, po czym od razu się uśmiechnął. Zaczął wskazywać po kolei na chłopaków. – Ten z plastikowym gołębiem to Louis, tamten to Liam, Niall to ten z ciasteczkami, a Zayn siedzi na kanapie.

   Zauważyłam że Zayn przez cały czas lustrował wzrokiem Scarlett. A ona.. ona jego też. To dziwne, bo nigdy nie podobali jej się chłopcy w tym typie.
   Teraz zaczęłam przedstawiać dziewczyny.
- To moja najlepsza przyjaciółka Scarlett… – mówiłam. Chłopaki  uśmiechnięci zaczeli klaskać. Najgłośniej Zayn jak zauważyłam. – A to moja siostra Angela. – i znów rozbrzmiały oklaski.

- Too co porobimy? – dopytałam się .
- Możemy pooglądać jakiś film lub pokąpać się w basenie. – powiedział Lou z chytrym uśmiechem. – Ja jestem zdecydowanie za basenem!
- Ja teeeż. – powiedział Niall.
- I jaa! – wtrącił się Zayn.
- Ale my nie wzięłyśmy strojów kąpielowych. – powiedziała Scarlett.
- Możecie się kąpać w bieliźnie… albo nago. Jak chcecie. – zaproponował Zayn śmiejąc się.
- To co dziewczyny? Angela co ty na to? Coś w ogóle się nie odzywasz?
- Co? .. ja po prostu nie mogę w to wszystko uwierzyć. – odpowiedziała.
- Haha to gdzie macie ten basen? – zaśmiała się Scarlett.
- Jeeeest! Idziemy do basenu! – krzyczał Niall.
- Chodzcie. – powiedział Harry po czym wziął mnie za ręke i zaczął prowadzić przez ogród do wielkiego basenu. Ale wręcz ogromnego. Zaczęłyśmy z dziewczynami zdejmować z siebie ubrania. Zostałyśmy w samej bieliźnie.
- Aaaaa majtki w misie! Jak słodko! – krzyknął Niall wskazując na mój tyłek.
- Gdzie się patrzysz! – krzyknął uśmiechnięty Hazza. – Tylko ja mam do tego prawo!

Po kilku minutach gdy już wszyscy dobrze bawili się w basenie, zauważyłam że Scarlett poszła razem z Zanem do środka. Hmm będzie ciekawie…
- Ej a gdzie oni poszli? W sensie że , no wiecie… - powiedział Liam, który musiał tak jak ja zauważyć że nagle zniknęli.
- Ohoho chodźmy zobaczyć co się tam w środku dzieje. – mówił szeptem uradowany Niall.

Nie popierałam tego pomysłu ale zżerała mnie ciekawość. Wszyscy skierowali się w strone tarasu. Wyglądało to przekomicznie. Chłopaki udawali jakiś ninja i turlali się po trawie.
Doszliśmy do celu. Wszyscy ostrożnie zajrzeli do środka i zobaczyli tam… całujących się Scarlett i Zayn’a! Wiedziałam że coś między nimi iskrzyło. On trzymał ją mocno w talii i przyciskał do siebie, a ona oplotła ręce wokół jego szyi. Wyglądało to na naprawdę namiętny pocałunek.




„Jesteś młody, dopóki wierzysz w życie.”




- Ooo fuck. – po chwili ciszy wtrącił Louis.
- Oni .. oni … widzicie to? – otworzyłam oczy szeroko ze zdziwienia. Chłopaki tylko przytaknęli.
- Szybko uciekajmy z tą bo jeszcze nas zauważą! – krzyknął Niall, po czym wszyscy uciekliśmy do basenu i zaczęliśmy się bawić jak gdyby nigdy nic.
Po ok. 10 min dołączyła do nas nasza zakochana para. W basenie zachowywali się tak jakby już od dawna ze sobą chodzili. Cały czas się obejmowali albo namiętnie całowali. Scarlett na migi powiedziała mi że wszystko mi później wyjaśni. Długo siedzieliśmy w basenie, ale w końcu zrobiło się zimno. Razem ze Scarlett i Angelą wyszłyśmy na brzeg i zaczęłyśmy szukać swoich ubrań. Angie szybko znalazła swoją garderobę, ale ja i moja przyjaciółka za nic nie mogłyśmy jej znaleźć.
- Harry! – krzyknęłam. - Gdzie są moje rzeczy?!
- Zayn! A moje?! – wtrąciła Scarlett.

Oni się tylko uśmiechnęli.
- Może je wam oddamy.. ale to jutro. Więc.. musicie przenocować, bo chyba nie będziecie iść przez miasto w samej bieliźnie.. w dodatku mokre. – mówił Harry wciąż uśmiechnięty.
- Eej no! – powiedziałyśmy w tym samym czasie.
- Pożyczymy wam tylko jakieś nasze koszulki . – powiedział Zayn.

Poszliśmy do środka. Scarlett skierowała się z Zanem do jego pokoju poszukać jakiejś koszulki. A ja z Harrym poszłam do jego sypialni.

- Oo! Moja koszulka z ‘The Ramones’ ! Proszę! Ona jest świetna. – powiedział wygrzebując z szafy swoje ubrania.
- Wiesz.. nigdy nie słuchałam tego zespołu.
- Ranisz! – zaśmiał się loczek po czym wręczył mi swoją koszulke.
    Poszłam do łazienki. Przy okazji się wykąpałam. Gdy wyszłam, zobaczyłam Harrego leżącego na łóżku w samych bokserkach z telefonem w ręku. Kiedy zobaczył mnie w drzwiach łazienki spojrzał na mnie i puścił oczko.
- Musisz dzisiaj spać ze mną.
- Co za tortury! – zaśmiałam się po czym położyłam się na łóżku i wtuliłam w Harrego. Niedługo potem zasnęłam.

_________________________________________________________________________________


PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM ! I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAM!  Wiem że tylko to słyszycie ale naprawdę .. są wakacje! Bez zabawy człowiek nie przeżyje! :c

A tak wql… rozdział dedykowany dla cudownej Pani Malik która nakłoniła mnie bym go wreszcie napisała <33
To dzięki twojemu przecudownemu opowiadaniu zrozumiałam że nigdy ci nie dorównam i chociaż mogę się starać. ;3
 Haha jaram się twoim blogiem bardziej niż Harry liczbą 69 *-* ! . Aj lof ju! :D
POLECAM ! - newlife-1direction-love.blogspot.com/







piątek, 20 lipca 2012

...standing in the doorway with a bouquet of roses. ♥


Obudziłam się cała w skowronkach. Spojrzałam do szafy i postanowiłam dzisiaj założyć to , ale najpierw poszłam do łazienki wziąć lekki prysznic. W myślach cały czas krążyły mi słowa Harry’ego.  ‘Mówiłem o tobie, mówiłem o tobie, mówiłem o tobie…’ I tak w kółko. Czyli jednak naprawdę coś do mnie czuje.
  Zeszłam na dół zjeść śniadanie. Usiadłam przed telewizorem. Włączyłam jakiś nudny film. Zapomniałam! Dzisiaj przyjeżdża moja siostra cioteczna! Angela! Ma u mnie być aż tydzień. Jakim cudem mogłam zapomnieć? Rodzice przypominali mi o tym codziennie. Musze szybko ogarnąć cały dom! Która godzina? 11.30. Uff jednak mam jeszcze trochę czasu. Angela ma przyjechać dopiero o 16.00..
 Poczułam wibracje w moim telefonie. Dzwonił Harry.
- Hej. – przywitałam się.
- Cześć. Wiesz mam takie pytanie. Czy pójdziesz dzisiaj ze mną do kina? No nie wiem.. tak o 17.00? – słyszałam radość w jego głosie.
- O 17.00? – zapytałam. 
   I co ja mam teraz zrobić? Będę miała dzisiaj dla Angeli tylko godzinę, ale nie chce odmawiać Harremu. Zawiodę go jeśli to zrobię. Co robić, co robić?
- ... i co? – dopytywał się.
- Ee… tak, jasne. – po chwili odpowiedziałam.
- Jest! – krzyknął do słuchawki. Zaśmiałam się. – To przyjadę po ciebie o 16.45. Pa.
- Pa! – pożegnałam się.
    No nie! I co teraz ? No dobra.. najpierw muszę się opanować. A więc, na początek wezmę się za sprzątnięcie domu. Tak. Od tego zaczne.
    Sprzątałam, i sprzątałam. Kurde! Końca nie widać! Jest 15.15. Musze jeszcze pójść na zakupy. Jeśli zachce nam się czegoś do jedzenia, to przecież nie dam jej ogórka. Bo tylko to zostało.
 Natychmiast popędziłam do sklepu. Zaczęłam wrzucać do koszka różne rzeczy. Jajka, kilka batoników, marchewki. Ogółem wszystko co się dało. Gdy chciałam wziąć ostatnią Colę z półki, ktoś położył dłoń na mojej. Spojrzałam się w stronę tajemniczej osoby. To był Niall. Tak ten Niall.
- Heeeej! Ja chcę tą Colę! – powiedział ze sztucznym grymasem. – Ej.. czekaj? Ty to ta cudowna Alice? Aaa stąd cię kojarzyłem. – momentalnie się zarumieniłam.
- Taa to ja. – odpowiedziałam.
- Oo! – spojrzał się do mojego kosza z zakupami. – Gdzie znalazłaś te ciasteczka? – oczy zrobiły mu się jak pięciozłotówki. Roześmiałam się.
- No w przedziale ze słodyczami. A gdzie indziej? – uśmiechnęłam.
- Szukałem ich tam z 10 razy. Muszę je kupić bo inaczej Zayn mnie zabije. W dodatku są tylko w tym sklepie. Pokażesz mi gdzie one są?
- No jasne. Chodź za mną. -  skierowaliśmy się do przedziału ze słodyczami. Ciasteczka jak wół leżały na jednej z półek.
- No tu są! – spojrzałam na niego jak na głupka.
- Ooooo! – zdziwił się, po czym od razu roześmiał. – Wcześniej ich tutaj nie było! Ktoś musiał je wyczarować! Mówię prawdę!
- Ależ oczywiście. – uśmiechnęłam się. Złapałam kieszeń od moich spodni. Nie wzięłam z domu swojego telefonu. – Ejj, powiedziałbyś mi która godzina?
- Tak. – spojrzał się na swoją komórkę. – Jest 15.55
- Co?! – prawie krzyknęłam
- Ale co się stało?  - zapytał przerażony.
- Muszę natychmiast wracać do domu! Proszę zapłacisz za moje zakupy? Masz tu pieniądze. I mógłbyś przyniesiesz je później do mnie? – mówiłam. – Bardzo przepraszam że tak cię wykorzystuje, ale to naprawdę ważna sprawa.
- Dobrze. Nic się nie stało. – tylko się uśmiechną.



„Jeżeli możesz… to zrób użytek ze swoich zmysłów.”



 Szybko wyszłam ze sklepu. Angela zaraz będzie! Biegłam ile sił w nogach,  myślałam że zaraz mi odpadną. Ledwie dobiegłam do drzwi, a już zauważyłam podjeżdżającą taksówkę.
- Alice!!! – usłyszałam zza pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam uradowaną Angele.
- Hej! Ale ty się zmieniłaś. Nie widziałyśmy się tak długo! – mówiłam.  – Wchodź do środka!
   Wpuściłam moją siostrę cioteczną do domu. Oprowadziłam ją po całym mieszkaniu, opowiadając po kolei w jakim pomieszczeniu się znajdujemy. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Przyniosłem te zakupy. A tutaj masz resztę. – odparł uśmiechnięty Niall.
- Jesteś dziwny.
- Co? Czemu?
- Kto puka do drzwi jak centralnie przed sobą ma dzwonek. – zaśmiałam się.
- Eeeeej. – powiedział oburzony blondyn.
- Oj już dobrze. Pa. – pożegnałam się.
- Paa. Mam nadzieję że się jeszcze kiedyś spotkamy. – uśmiechnął się.
Zamknęłam drzwi i usiadłam na kanapie obok Angeli.
- Kto to był? – zapytała.
- Aa.. widziałaś go, czy tylko słyszałaś? – zapytałam.
- Słyszałam. – odpowiedziała.
- Uff to dobrze. Znaczy.. to taki tylko kolega. Przyniósł mi zakupy.
 - Aa , OK.
  Rozmawiałam z nią jeszcze przez jakiś czas. Opowiedziałam jej co nieco o Londynie, ogólnie o tym co się aktualnie dzieje. Ona za to opowiedziała mi jak tam w Kalifornii, bo właśnie tam mieszkała.
- Czemu co chwilę patrzysz na zegarek? – zapytała gdy kolejny raz sprawdzałam godzinę.
- Boo.. wiesz. O 17.00 mam spotkanie. – przyznałam się. – Przez trochę mnie nie będzie. Przepraszam że wcześniej ci nie powiedziałam.
- Niee, nic nie szkodzi. A z kim?
- Ale co?
- Z kim masz się spotkać? – zapytała.
- Aaa… Ee… z… Z takim jednym.. – próbowałam się jakoś wymigać od odpowiedzi. Jeśli dowie się że mam iść do kina z Harrym Stylesem zacznie się prawdziwe szaleństwo.
- Aha… - zapytała trochę zdziwiona moją odpowiedzią.
- Wiesz co.. muszę się przebrać.
- Dobra. Mogę włączyć laptopa? – zapytała się Angela.
- Jasne. – odpowiedziałam po czym poszłam do łazienki przebrać się w to.
     Gdy byłam w łazience i wiązałam sobie włosy w luźny kok, usłyszałam dzwonek do drzwi. Angela najwyraźniej poszła je otworzyć. Pięknie. Natychmiast wybiegłam z łazienki i zeszłam na dół. Zobaczyłam tylko przerażonego Harry’ego stojącego w drzwiach z bukietem róż oraz piszczącą z wrażenia Angelę.
- Ejj! – krzyczałam do niej. – Spokojnie!
- To… to jest.. Harry… Styles! – wymamrotała. 
- Tak. - spojrzałam się na chłopaka.
- Cześć.. nie wiedziałem że masz gości… - zaczął mówić. – Proszę, to dla ciebie. – podał mi wielki bukiet czerwonych róż.
- Dziękuje – powiedziałam i  wstawiłam kwiaty do wazonu obok. – Angela poradzisz sobie sama? – popatrzyłam na nią. Wyglądała jakby miała zaraz zemdleć.
- Tak. Raczej tak. - odpowiedziała tak że ledwie ją usłyszałam.
- Dobrze… To my już pójdziemy. – powiedziałam. Wyszłam z domu. Harry objął mnie jedną ręką w talii i zaprowadził do samochodu. Otworzył mi drzwi, po czym sam wsiadł za kierownicę. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Dojechaliśmy do kina.
- To na jaki film idziemy?  - zapytał, gdy byliśmy już w środku.
- Sama nie wiem…
- Może jakiś horror? – zapytał.
- Jakoś za nimi nie przepadam, ale … no dobra. – odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- Dom w głębi lasu?
- Ok.



„Odwaga nie należy do słów, ale do czynów.”




Loczek kupił nam bilety. Przed wejściem do sali wzięliśmy duży popcorn i dwie Cole. Po chwili siedzieliśmy już na swoich miejscach. Zrobiło się ciemno. Film się zaczął.
    Strasznie się bałam. Co chwilę tryskała krew. Poczułam że Harry powoli przesuwa rękę, tak aby mnie objąć.
- Ten film wcale nie jest taki straszny. – wyszeptał mi do ucha. – Nie bój się.
  Przeszły mnie ciarki. Jego głos był niesamowity. Chciałabym słuchać go wiecznie…    Spojrzałam w jego zielone oczy. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Harry najwyraźniej nie wiedział czy może mnie pocałować, bał się że znowu odwrócę twarz i ucieknę. Ja tylko kiwnęłam głową, na jego nieme pytanie. Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej  i delikatnie pocałował. Moje ciało ogarnął niewytłumaczalny stan. Czułam że zaraz mogłabym gdzieś polecieć ze szczęścia.
  Znowu spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Harry mocniej mnie objął. Zaczęliśmy z powrotem oglądać film.
  Gdy seans się skończył, wyszliśmy z kina.
- Wiesz co.. przejdźmy się. Potem cię odwiozę. – uśmiechnął się. Ja kiwnęłam tylko głową.
Spacerowaliśmy ulicami Londynu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się…
- O nie! Kropi! – powiedziałam gdy byliśmy już spory kawałek od kina.
- W takim razie lepiej wracajmy. – stwierdził.
- Tak.
  Nie zdążyliśmy przejść nawet połowy drogi gdy rozpadało się już na dobre.
- Załóż moją marynarkę. Masz na sobie tylko sukienkę, musi być Ci zimno. – powiedział, po czym zdjął swoją marynarkę, i włożył na mnie. Była przesiąknięta jego zapachem.
- Dziękuje. – odpowiedziałam.
   W końcu jakoś udało nam się dotrzeć do samochodu Harolda. Byliśmy cali mokrzy.
- Ten spacer nie był jednak najlepszym pomysłem. – powiedział śmiejąc się.
- Oj nie. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- .. chcesz poznać resztę chłopaków? – zapytał po chwili ciszy.
- Jasne, ale jutro. O i będę mogła wziąć ze sobą moją przyjaciółkę Scarlett i Angele? One z pewnością bardzo chcą was wszystkich poznać. – uśmiechnęłam się.
- Oczywiście. – samochód ruszył. Po 15 minutach byliśmy pod moim domem. - Do zobaczenia jutro. – Harry pożegnał się ze mną i czule pocałował w policzek.
 Szybko wybiegłam z samochodu, ponieważ wciąż padał deszcz. A z resztą nie miałam już nic do stracenia, i tak moje ubrania były przemoczone. Weszłam do środka. Angela spała na kanapie, już nie chciałam jej budzić. Sama poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w moją ukochaną pidżamę i zasnęłam…


______________________________________________________________


Ech.. Naprawdę Was PRZEPRASZAM że przez tyle czasu nic nie dodawałam. Ale byłam na kolonii przez 2 tygodnie, teraz cały czas mam jakieś spotkania ze znajomymi albo wypady z rodziną. Po prostu wakacje. Wiem że was zaniedbuje. Jest mi z tym na prawdę ciężko ;'(

PRZPERASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ MOCNO PRZEPRASZAM.

Teraz postaram się dosyć regularnie dodawać nowe rozdziały :)



Pozdrawiam - Tomlin ;*

środa, 20 czerwca 2012

I was talking about you ... ♥



- Po co tu przyszedłeś? – rzuciłam od niechcenia.
- Chciałem cię przeprosić. – powiedział.
- Za to że olałeś mnie dla jakiejś innej dziewczyny?
- Proszę wybacz mi. To wcale nie tak. Mi naprawdę na tobie zależy.
- Jakoś tego nie widzę. – powiedziałam patrząc się na niego obojętnie.
   Nastała niezręczna cisza. Czego on się spodziewa? Że rzucę mu się w ramiona i raz-dwa nic się nie stało? Ja taka nie jestem.
- ... wpuścisz mnie do środka? – zapytał.
- Tak, proszę wejdź. – odpowiedziałam, po czym śledziłam wzrokiem Harry’ego który kierował się w stronę kanapy.
- Proszę, usiądź na chwilę obok mnie. Chcę ci wszystko wytłumaczyć. – zerkną na mnie tymi swoimi zielonymi oczami i położył rękę na kanapie, wskazując mi gdzie mam dokładnie usiąść.
- Mogę stać tutaj. Mów. – powiedziałam stanowczo. Harry zastanowił się chwilę jak ma to ująć w słowa, lecz po chwili odezwał się.
- A więc tak, po pierwsze nie gniewaj się na mnie, a po drugie ta blondynka która siedziała wtedy koło mnie w Milkshake City… była moją kuzynką.
- Kim? Kuzynką? Jejku jak mi głupio. – zakryłam swoją twarz dłońmi.
- Nie nic się nie stało. – uśmiechną się, pokazując przy tym rząd swoich białych zębów.
- Naprawdę bardzo Cię przepraszam. Nic nie wiedziałam.
- Już dobrze. – wstał. – To co? Dasz mi szansę?
- Chyba tak. – odpowiedziałam.
- Dziękuje. – przytulił mnie.
    Tak długo czekałam na ten moment. Na to by móc  poczuć jego ciepło, jego delikatność. Zauważyłam że mocniej mnie obejmuje, jakby bał się że w każdej chwili może mnie stracić. To było naprawdę niesamowite. Chciałabym aby było tak już wiecznie. Trwaliśmy w takim stanie trochę czasu, ale w końcu oderwaliśmy się od siebie. Ukłuło mnie uczucie okropnej tęsknoty. Kochałam być blisko niego.



"Wystarczy tylko odnaleźć w sobie siłę." 



- To ja już pójdę… - mówił cicho. – Chłopaki na mnie czekają.
- Dobrze. – odparłam.
- Spotkamy się jutro w tym samym czasie i  w tym samym miejscu? Tym razem na pewno przyjdę. – uśmiechną się szczerze, idąc w stronę drzwi.
- Oczywiście. To do jutra. – powiedziałam żegnając go.
- Do jutra! – odpowiedział naciskając na klamkę.
    Obserwowałam jak otwierał już furtkę i szedł chodnikiem wprost do ich mieszkania. Nie mogę doczekać się jutrzejszego spotkania. Nie wytrzymuje ani minuty dłużej bez niego.
Zauważyłam idącą w moją stronę Scarlett.
- Cześć. Co się tak szczerzysz? – zaśmiała się.
- Co? – wyrwała mnie z myślenia. - Aa.. Harry przed chwilą u mnie był. Wszystko mi wytłumaczył.
- Ale jak to? – zapytała.
 Właśnie! Przez to wszystko zapomniałam jej powiedzieć co się wydarzyło. Nie powiedziałam niczego Scarlett! Jak mogłam zapomnieć! Jest moją przyjaciółką. Gdy coś złego mi się przytrafiało od razu szłam z tym do niej.
- Ojej przepraszam! Niczego nie zdążyłam ci powiedzieć. Byłam wczoraj w tak złym stanie, że ledwie miałam siłę żyć.
- Co on ci zrobił?! Chodzi o to wasze wczorajsze spotkanie? – pytała przerażona.
- Tak… – powiedziałam i otworzyłam jej drzwi do domu
     Weszłyśmy po schodach na górę i udałyśmy się do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku. Opowiedziałam Scarlett wszystko od początku. Począwszy od tego że zobaczyłam go z jakąś dziewczyną, a zakończywszy na tym że przyszedł mi dzisiaj wszystko wytłumaczyć.
- Nieźle. – jedyne słowo które wydała z siebie Scarlett po opowiedzeniu przeze mnie całej wczorajszej historii.
- Ale na szczęście wszystko się wyjaśniło. – uśmiechnęłam się.
 Moja przyjaciółka energicznie kiwnęła głową, na znak że ona również się z tego cieszy.
- Chcesz wejść na twittera? – zapytałam się jej.
- No jasne. – odpowiedziała.
  Włączyłam laptopa. Przyniosłam go na łóżko. Scarlett wzięła go ode mnie i położyła  na swoich kolanach. Zalogowała się na twittera.
- Chcesz jakiegoś soku?– zapytałam.
- Tego co zawsze.
- Czyli tego jabłkowego?
- No tamtego z tym krasnalem na kartonie. – powiedziała śmiejąc się.
- Aa dobra. Zaraz przyjdę. – uśmiechnęłam się.
  Zeszłam na dół. Zaczęłam nalewać soku gdy Scarlett krzyknęła z góry, tak że upuściłam cały karton. Wszystko się rozlało.
- Cholera! Co jest? – krzyknęłam do niej.
- Szybko chodź tu!
- Zaczekaj musze posprzą..
- CHODŹ!
  Natychmiast pobiegłam na górę.
- Oby to było coś ważnego, bo jeśli nie…
- Zobacz to ! Zobacz!
   Na ekranie laptopa widniał post Harry’ego na twitterze. Gdy go przeczytałam przeszły po całym moim ciele przyjemne dreszcze. Napisał :

@Alice_H Naprawdę Ci dziękuje.  Myślałem że cię stracę.  Jesteś wyjątkową dziewczyną  xxx

- Jejku. – to jedyne co z siebie wydukałam.
- Noo, to w końcu w co ubierzesz się na wasze spotkanie? – zapytała Scarlett po chwili ciszy. – To bardzo ważne. Musisz wyglądać niesamowicie!
- Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. – odpowiedziałam.
  Moja przyjaciółka wstała z łóżka i podeszła do mojej szafy. Zaczęła w niej grzebać, aż w końcu wyciągnęła z niej moją nie dawno zakupioną sukienkę.
- Załóż to!
- Wiedziałam że ci się spodoba. Lubisz czerwień. – zaśmiałam się.
   Poszłam do łazienki, aby założyć cały komplet. Po 5 minutach wyszłam i okręciłam się na środku mojego pokoju.
- Świetnie. – stwierdziła. 
    Przegadałam z Lett cały dzień. Mówiłyśmy dosłownie o wszystkim. W końcu zorientowałyśmy się że jest już późno i Scarlett nie opłacało się wracać do domu. Z resztą jej rodzice wyjechali na weekend do jakiejś ciotki..
     Następnego dnia obudziłam się leżąc na kanapie. Scarlett postanowiła u mnie przenocować, dlatego musiałam zwolnić jej łóżko.  Spojrzałam na zegarek – 13.30. Że co?! Nigdy nie byłam aż takim śpiochem! Weszłam do górę. Moja przyjaciółka jeszcze spała, a ja.. oj wolałam jej nie budzić. Poszłam do łazienki,  przebrałam się. No kurde, byłam głodna! A lodówka pusta! Zeszłam na dół do kuchni i  jakoś udało mi się zrobić tosty. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor, przełączyłam na kanał z jakimś filmem , po czym zaczęłam zajadać się moim śniadaniem. Po jakimś czasie usłyszałam kroki.
- Dzieeeń dobry! – usłyszałam Scarlett. – Która godzina?
- 15. 30. – uśmiechnęłam się. – 15.30!? Za pół godziny mam być w parku!
    Szybko poszłam przebrać się w moją wybraną na spotkanie sukienkę, po czym natychmiast wyszłam z domu. Szłam szybkim tempem, aby się nie spóźnić.



  „ Miłość to pewność. Niekończący się zachwyt.”



Po dokładnie 25 minutach doszłam do fontanny w parku. Zauważyłam Harry’ego siedzącego na ławce z telefonem w ręku. Spojrzał się w moją stronę.
- Hej! – podszedł do mnie, przywitał się i pocałował policzek. – Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki. To gdzie idziemy? - zapytałam
- Może na razie trochę pospacerujemy?
- Dobrze. – odpowiedziałam.
  Chodziliśmy tak po ścieżkach w parku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Usiedliśmy na murku. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Harry powoli zaczął się do mnie przybliżać. Nasze usta prawie się stykały. Dzieliły nas już milimetry, kiedy ja odwróciłam głowę i wstałam.
-Przepraszam ale… nie mogę. – powiedziałam po czym odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę mojego domu.
 Jezu! Jak mogłam! Jestem straszna.. ale.. po części to … raczej dobrze zrobiłam. Nie chcę się tak szybko do niego przywiązywać. Potem będę przez niego cierpieć. Już teraz nie mogę przestać o nim myśleć. Ale co ja mu powiem? Że nie mogłam go pocałować bo boje się że mnie potem zostawi? Doszłam do swojego domu. Zastałam w nim Scarlett oglądającą jakiś serial. Zawsze przychodziła do mnie bez uprzedzenia. Była taka nieprzewidywalna.
- Już przyszłaś? – zapytała odrywając wzrok z ekranu.
- Taaak – odpowiedziałam łamiącym się głosem. – On chciał mnie pocałować.
- To wspaniale!
- Ale ja przestraszyłam się tego i odwróciłam głowę! – mówiłam.
- Co? Czemu? – dopytywała się.
- Bo ja.. ja.. nie chce... potem.. bo.. on.. znajdzie sobie inną.. na pewno! – rozpłakałam się.
- Boże! Nie płacz!
 - Ja.. ja chcę być teraz sama. Pójdę do swojego pokoju, i nie chce żadnej rozmowy..
- To ja już może pójdę jeśli chcesz spokoju. – powiedziała po czym wyszła.
  Powędrowałam do mojego pokoju i opadłam na łóżko. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Przez łzy spojrzałam na telefon. Harry dzwonił. Nie chciałam teraz z nim rozmawiać, muszę się jeszcze zastanowić co mam mu powiedzieć. Była dopiero 20.30, lecz byłam tak wyczerpana że potrzebowałam długiego snu.



„Podaj mi rękę, skoro zepchnąłeś mnie w otchłań.”



 Następnego dnia obudziłam się ok. 11.00. Nieprzytomna zeszłam na dół. Poczułam wibracje w mojej kieszeni. Wyjęłam telefon i bez zastanowienia odebrałam.
- Halo? – zapytałam ziewając przy tym.
- Cześć.. obudziłem cię?
- Harry?! – zorientowałam się z kim rozmawiam. – Nie, nie obudziłeś mnie. – mówiłam ukrywając zaskoczenie w moim głosie. W telefonie panowała dziwna cisza.
- Co się wczoraj stało? Ja coś źle zrobiłem? – zapytał.
- Ty nic nie zrozumiesz. – rzuciłam tylko po czym szybko się rozłączyłam .
    Nie przygotowałam się do rozmowy z nim! Gdybym wcześniej się trochę ogarnęła spojrzałabym na ekran telefonu. Muszę wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Tak, właśnie tego mi teraz potrzeba. Szybko poszłam do łazienki i przebrałam się w to.
    Wyszłam na zewnątrz. Fala ciepła uderzyła w moją twarz. Było słonecznie. Aż dziwne bo zapowiadali na dzisiaj deszcz. Skierowałam się do centrum handlowego. Pomyślałam że jakieś drobne zakupy dobrze mi zrobią. Chodząc po galerii zauważyłam Harry’ego. Rozmawiał z jakąś brunetką. Tym razem nie chciałam zbyt pochopnie reagować, bo znów zaliczyłabym niezłą wpadkę. Postanowiłam przysłuchać się ich rozmowie, dlatego podeszłam trochę bliżej. Schowałam się za rogiem jednego ze sklepów.
- Haha jesteś! – głupio się zaśmiała. Bla bla bla. Już nie chciało mi się jej słuchać.
- Wiesz co..? – kontynuowała dalej. Jakoś Harry dziwnie nie udzielał w tej rozmowie.
- A może.. chciałbyś się ze mną umówić? Noo.. czy chciałbyś ze mną chodzić? – aż niedobrze zrobiło mi się na te słowa. Czekałam na jego reakcje.
- Nie. – stwierdził. - Podoba mi się inna dziewczyna. Naprawdę mi na niej zależy.
- Ech.. jak chcesz. – rzuciła tylko brunetka z którą rozmawiał. Usłyszałam ich kroki, w różnych stronach. Jedne były coraz wyraźniejsze…
  Nagle zza rogu wyszedł Hazza. Zderzył się ze mną.
- Auć! Oo.. przepra… - nie dokończył. – Alice?
 Tylko sztucznie się uśmiechnęłam.
- ... o kogo wtedy chodziło? Jaka… dziewczyna?  – powiedziałam trochę zawiedziona. Może już w ogóle go nie obchodzę?
- Mówiłem o tobie… – spojrzał się na mnie i szczerze uśmiechnął. 

_________________________________________________________________

Heeeloł!
  Oto drugi rozdział!  Dosyć długo go pisałam, bo co chwilę coś zmieniałam, ale po ostatecznych poprawkach wygląda właśnie tak :P
  Dedykuje go naprawdę wspaniałej osobie – Mrs. 1D :D
              
                                                                                                                             Tomlin xxx


poniedziałek, 18 czerwca 2012

I promised myself that I will not cry for him.♥


   Weszłam do kawiarenki. Przy stoliku ujrzałam moją przyjaciółkę – Scarlett – która jak zwykle pisała sms-y.
- O heeej! Wreszcie jesteś! – powiedziała i uściskała mnie na powitanie.
- Cześć. Spóźniłam się bo..  – nie dokończyłam.
- Zobacz co kupiłam! – Scarlett wyciągnęła ze swojej torby zielono-biały T-shirt.
- Świetny. – uśmiechnęłam się.
-  Noo.. co tam chciałaś powiedzieć? – mówiła chowając swój nowy zakup.
- A więc, spotkałam Harrego. – zaczełam.
- Stylesa? – powiedziała zaciekawiona. – Dopiero teraz uświadomił sobie jaka wspaniała dziewczyna mieszka obok niego? … zagadał do ciebie?
    Kiwnęłam głową. Scarlett od zawsze wiedziała że Harry mi się podoba. Nawet jej tego nie powiedziałam. Ona to wyczuła. Tak po prostu.
- Wow! I co powiedział?
- Chce się spotkać.
- Serio? To super!  - powiedziała uradowana.
- Tylko.. nie wiem czy ja chce…
- Jak to? Przecież marzyłaś o tym ! Gdy do ciebie przychodziłam, ty przez cały czas,  ‘dosłownie’ , stałaś przy oknie i go wypatrywałaś. I niby czemu teraz nie chcesz się z nim spotkać?
- Bo on się mną tylko pobawi. Nie czytasz gazet? Nie przeglądasz stron internetowych na ich temat? – pytałam się.
- Noo...  – zacięła się Scarlett.
- No właśnie. To powinnaś wiedzieć ile już miał dziewczyn. Z żadną z nich nie był nawet dłużej niż trzy tygodnie. Robi coś w stylu Poznaj – Zabaw się – Zerwij.
- Ale to twoja szansa! Nie powinnaś jej zmarnować! Jeśli z tobą zerwie, nie płacz! Nie przez kogoś takiego jak on. – dalej trzymała przy swoim.
- Czyli mówisz że powinnam się z nim spotkać? – zapytałam.
- Tak. Raczej tak.
 - No dobrze. Jeśli tak uważasz…
- Mówię Ci , wszystko będzie dobrze. Twoje życie zamieni się jak w te z komedii romantycznych. – powiedziała, po czym obie wybuchnełyśmy śmiechem.


„Czas to materiał, z którego zrobione jest życie.”



    A więc tak za namową Scarlett stoję w parku.Harry spóźnia się już 35 minut. Wiedziałam że tak zrobi. On tylko bawi się moimi uczuciami. Żałuje że tu przyszłam… tracę swój czas. Przecież on jest sławny! Jeśli może mieć każdą, to po co chciał spotkać się ze mną? Jestem tylko jedną z wielu zwykłych dziewczyn. Nie wyróżniałam się niczym. Jestem zwyczajna. Czemu akurat ja?    Usiadłam na ławce obok fontanny. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Nieznany numer. Odebrałam.
- Halo? – powiedziałam
- Hej, to ja. – usłyszałam znany mi głos . – Nie gniewaj się, ale wypadło mi naprawdę ważne spotkanie. Proszę, zobaczymy się innym razem?
- Jakoś  nie mam ochoty znowu stać i czekać na ciebie ponad pół godziny na marne. -
- Obiecuje że tym razem będę!
- No nie wiem.
- Proszę! – błagał Harry po drugiej stronie telefonu.
- Jeszcze się zastanowię. – odpowiedziałam. - A tak właściwie to skąd masz mój numer? Nie podawałam ci go wcześniej.
- Mam swoje tajne źródła. – mówił Harry z tą swoją lekką chrypką. Kochałam słuchać jego głosu.
- To ja jeszcze do ciebie oddzwonię.
- Dobra. To pa.
- Pa.
    Wciąż siedziałam na ławce. Byłam lekko zdezorientowana tym wszystkim. Wiem że nie uda mi się z Harry’m, bo to zaraz pojawią się nowe dziewczyny i odejdę na dalszy plan. Lecz wciąż wierzyłam w to wszystko. Wierzyłam.. że może coś z tego wyjdzie. Od samego początku Harry wydawał mi się inny od reszty chłopaków. Inny w pozytywnym znaczeniu. Gdy tylko go zobaczyłam moje serce zaczęło bić szybciej. Ja się w nim po prostu zakochałam. To naprawdę niesamowite uczucie. Najgorsze było jednak to, że on nawet nie wiedział wtedy o moim istnieniu. Co najwyżej dwa, czy trzy razy wymieniliśmy spojrzenia . I tak nagle -  ni z tego, ni z owego – przypomniał sobie że jest ktoś taki jak Alice Henderson . Mój świat stał się bardziej kolorowy. Nie chciałam jednak tak szybko dopuszczać go do siebie. Wiem że ma powodzenie u dziewczyn i w każdej chwili, w każdym momencie będzie mógł tak po prostu mnie zostawić.
       Skierowałam się w stronę mojego domu. Po drodze weszłam do Milkshake City. Zauważyłam przy stoliku Harry’ego.. był z kimś. Nie z chłopakami z zespołu… Z dziewczyną. Piękną długowłosą blondynką, która cały czas dotykała jego dłoni, a on jak głupi szczerzył się do niej. Łzy zaczęły spływać po moim policzku. Nie powinnam płakać, bo wiedziałam że to kiedyś się wydarzy, ale żeby tak szybko! Scarlett miała racje. Nie wierzyłam w to co widzę. Poczułam na sobie jego wzrok.
- Alice! – krzyknął.
Wbiegłam stamtąd.
Alice zaczekaj! – czułam że biegnie w moją stronę.
Dogonił mnie. Złapał za ręce.
- Posłuchaj to w cale nie tak jak myślisz. – zaczął.
Wiedziałam to od początku! W ogóle ci na mnie nie zależy. – powiedziałam, a łzy spływały mi po policzkach.
- Zależy. Proszę nie płacz… Ja to wytłumaczę.
- Nie musisz. Wiem że tym ‘ważnym spotkaniem’ była tamta dziewczyna. Puść mnie. Chcę iść do domu.
- Zrozum to wcale nie tak jak myś.. - nie dokończył.
- Puść mnie! – krzyknęłam na niego. On tylko spuścił wzrok i zwolnił uścisk.
     Poszłam do mojego domu. Do miejsca gdzie czułam się najbezpieczniej. Moich rodziców nie było bo wyjechali w sprawach służbowych do Los Angeles. Ale to nawet lepiej, bo oni tylko pogorszyliby całą sytuację. Harry zrobił mi ogromną przykrość. Moje serce rozpadło się na kilkadziesiąt tysięcy małych kawałeczków. Ja głupia naprawdę mu zaufałam.
Przecież od samego początku obiecywałam sobie że będę ostrożna. Że nie będę płakać przez kogoś takiego jak on.  Położyłam się na swoje łóżko. Wtuliłam się w poduszkę. Zasnęłam.


„Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach umieramy z miłości.”


   Ranek. Są wakacje, dlatego nie musze martwić się chodzeniem do szkoły. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Miałam niezły bałagan. Powinnam wziąć się za sprzątanie. Wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Aż sama przestraszyłam się tego co w nim ujrzałam. Miałam rozczochrane włosy i podpuchnięte oczy. Wyglądałam jak siedem nieszczęść! Szybko wzięłam się za siebie. Po 20 minutach wyszłam z łazienki. Wyglądałam już trochę lepiej. Po zastanowieniu się, założyłam na siebie to. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Gdy skończyłam śniadanie, włączyłam telewizor. Trafiłam na kanał z wywiadem z One Direction. Zobaczyłam go. Wczorajsze myśli wróciły do mojej głowy. Nie potrafiłam ich opanować. Momentalnie zrobiło mi się przykro, lecz jednocześnie byłam okropnie zła na samą siebie. Ktoś zadzwonił do drzwi. Natychmiast wstałam z kanapy i otworzyłam je.
- Cześć…  


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


A więc jest pierwszy rozdział! :P
Troche dziwnie mi się go pisało i wiem że krótki wyszedł ale najważniejsza jest sama treść :)
Proszę o komentarze. Tylko chce znać waszą szczerą opinie . Mam nadzieję że wam się podoba.
Rozdział drugi pojawi się już niedługo :D

Tomlin xxx