piątek, 20 lipca 2012

...standing in the doorway with a bouquet of roses. ♥


Obudziłam się cała w skowronkach. Spojrzałam do szafy i postanowiłam dzisiaj założyć to , ale najpierw poszłam do łazienki wziąć lekki prysznic. W myślach cały czas krążyły mi słowa Harry’ego.  ‘Mówiłem o tobie, mówiłem o tobie, mówiłem o tobie…’ I tak w kółko. Czyli jednak naprawdę coś do mnie czuje.
  Zeszłam na dół zjeść śniadanie. Usiadłam przed telewizorem. Włączyłam jakiś nudny film. Zapomniałam! Dzisiaj przyjeżdża moja siostra cioteczna! Angela! Ma u mnie być aż tydzień. Jakim cudem mogłam zapomnieć? Rodzice przypominali mi o tym codziennie. Musze szybko ogarnąć cały dom! Która godzina? 11.30. Uff jednak mam jeszcze trochę czasu. Angela ma przyjechać dopiero o 16.00..
 Poczułam wibracje w moim telefonie. Dzwonił Harry.
- Hej. – przywitałam się.
- Cześć. Wiesz mam takie pytanie. Czy pójdziesz dzisiaj ze mną do kina? No nie wiem.. tak o 17.00? – słyszałam radość w jego głosie.
- O 17.00? – zapytałam. 
   I co ja mam teraz zrobić? Będę miała dzisiaj dla Angeli tylko godzinę, ale nie chce odmawiać Harremu. Zawiodę go jeśli to zrobię. Co robić, co robić?
- ... i co? – dopytywał się.
- Ee… tak, jasne. – po chwili odpowiedziałam.
- Jest! – krzyknął do słuchawki. Zaśmiałam się. – To przyjadę po ciebie o 16.45. Pa.
- Pa! – pożegnałam się.
    No nie! I co teraz ? No dobra.. najpierw muszę się opanować. A więc, na początek wezmę się za sprzątnięcie domu. Tak. Od tego zaczne.
    Sprzątałam, i sprzątałam. Kurde! Końca nie widać! Jest 15.15. Musze jeszcze pójść na zakupy. Jeśli zachce nam się czegoś do jedzenia, to przecież nie dam jej ogórka. Bo tylko to zostało.
 Natychmiast popędziłam do sklepu. Zaczęłam wrzucać do koszka różne rzeczy. Jajka, kilka batoników, marchewki. Ogółem wszystko co się dało. Gdy chciałam wziąć ostatnią Colę z półki, ktoś położył dłoń na mojej. Spojrzałam się w stronę tajemniczej osoby. To był Niall. Tak ten Niall.
- Heeeej! Ja chcę tą Colę! – powiedział ze sztucznym grymasem. – Ej.. czekaj? Ty to ta cudowna Alice? Aaa stąd cię kojarzyłem. – momentalnie się zarumieniłam.
- Taa to ja. – odpowiedziałam.
- Oo! – spojrzał się do mojego kosza z zakupami. – Gdzie znalazłaś te ciasteczka? – oczy zrobiły mu się jak pięciozłotówki. Roześmiałam się.
- No w przedziale ze słodyczami. A gdzie indziej? – uśmiechnęłam.
- Szukałem ich tam z 10 razy. Muszę je kupić bo inaczej Zayn mnie zabije. W dodatku są tylko w tym sklepie. Pokażesz mi gdzie one są?
- No jasne. Chodź za mną. -  skierowaliśmy się do przedziału ze słodyczami. Ciasteczka jak wół leżały na jednej z półek.
- No tu są! – spojrzałam na niego jak na głupka.
- Ooooo! – zdziwił się, po czym od razu roześmiał. – Wcześniej ich tutaj nie było! Ktoś musiał je wyczarować! Mówię prawdę!
- Ależ oczywiście. – uśmiechnęłam się. Złapałam kieszeń od moich spodni. Nie wzięłam z domu swojego telefonu. – Ejj, powiedziałbyś mi która godzina?
- Tak. – spojrzał się na swoją komórkę. – Jest 15.55
- Co?! – prawie krzyknęłam
- Ale co się stało?  - zapytał przerażony.
- Muszę natychmiast wracać do domu! Proszę zapłacisz za moje zakupy? Masz tu pieniądze. I mógłbyś przyniesiesz je później do mnie? – mówiłam. – Bardzo przepraszam że tak cię wykorzystuje, ale to naprawdę ważna sprawa.
- Dobrze. Nic się nie stało. – tylko się uśmiechną.



„Jeżeli możesz… to zrób użytek ze swoich zmysłów.”



 Szybko wyszłam ze sklepu. Angela zaraz będzie! Biegłam ile sił w nogach,  myślałam że zaraz mi odpadną. Ledwie dobiegłam do drzwi, a już zauważyłam podjeżdżającą taksówkę.
- Alice!!! – usłyszałam zza pleców. Odwróciłam się i zobaczyłam uradowaną Angele.
- Hej! Ale ty się zmieniłaś. Nie widziałyśmy się tak długo! – mówiłam.  – Wchodź do środka!
   Wpuściłam moją siostrę cioteczną do domu. Oprowadziłam ją po całym mieszkaniu, opowiadając po kolei w jakim pomieszczeniu się znajdujemy. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Przyniosłem te zakupy. A tutaj masz resztę. – odparł uśmiechnięty Niall.
- Jesteś dziwny.
- Co? Czemu?
- Kto puka do drzwi jak centralnie przed sobą ma dzwonek. – zaśmiałam się.
- Eeeeej. – powiedział oburzony blondyn.
- Oj już dobrze. Pa. – pożegnałam się.
- Paa. Mam nadzieję że się jeszcze kiedyś spotkamy. – uśmiechnął się.
Zamknęłam drzwi i usiadłam na kanapie obok Angeli.
- Kto to był? – zapytała.
- Aa.. widziałaś go, czy tylko słyszałaś? – zapytałam.
- Słyszałam. – odpowiedziała.
- Uff to dobrze. Znaczy.. to taki tylko kolega. Przyniósł mi zakupy.
 - Aa , OK.
  Rozmawiałam z nią jeszcze przez jakiś czas. Opowiedziałam jej co nieco o Londynie, ogólnie o tym co się aktualnie dzieje. Ona za to opowiedziała mi jak tam w Kalifornii, bo właśnie tam mieszkała.
- Czemu co chwilę patrzysz na zegarek? – zapytała gdy kolejny raz sprawdzałam godzinę.
- Boo.. wiesz. O 17.00 mam spotkanie. – przyznałam się. – Przez trochę mnie nie będzie. Przepraszam że wcześniej ci nie powiedziałam.
- Niee, nic nie szkodzi. A z kim?
- Ale co?
- Z kim masz się spotkać? – zapytała.
- Aaa… Ee… z… Z takim jednym.. – próbowałam się jakoś wymigać od odpowiedzi. Jeśli dowie się że mam iść do kina z Harrym Stylesem zacznie się prawdziwe szaleństwo.
- Aha… - zapytała trochę zdziwiona moją odpowiedzią.
- Wiesz co.. muszę się przebrać.
- Dobra. Mogę włączyć laptopa? – zapytała się Angela.
- Jasne. – odpowiedziałam po czym poszłam do łazienki przebrać się w to.
     Gdy byłam w łazience i wiązałam sobie włosy w luźny kok, usłyszałam dzwonek do drzwi. Angela najwyraźniej poszła je otworzyć. Pięknie. Natychmiast wybiegłam z łazienki i zeszłam na dół. Zobaczyłam tylko przerażonego Harry’ego stojącego w drzwiach z bukietem róż oraz piszczącą z wrażenia Angelę.
- Ejj! – krzyczałam do niej. – Spokojnie!
- To… to jest.. Harry… Styles! – wymamrotała. 
- Tak. - spojrzałam się na chłopaka.
- Cześć.. nie wiedziałem że masz gości… - zaczął mówić. – Proszę, to dla ciebie. – podał mi wielki bukiet czerwonych róż.
- Dziękuje – powiedziałam i  wstawiłam kwiaty do wazonu obok. – Angela poradzisz sobie sama? – popatrzyłam na nią. Wyglądała jakby miała zaraz zemdleć.
- Tak. Raczej tak. - odpowiedziała tak że ledwie ją usłyszałam.
- Dobrze… To my już pójdziemy. – powiedziałam. Wyszłam z domu. Harry objął mnie jedną ręką w talii i zaprowadził do samochodu. Otworzył mi drzwi, po czym sam wsiadł za kierownicę. Przez całą drogę rozmawialiśmy. Dojechaliśmy do kina.
- To na jaki film idziemy?  - zapytał, gdy byliśmy już w środku.
- Sama nie wiem…
- Może jakiś horror? – zapytał.
- Jakoś za nimi nie przepadam, ale … no dobra. – odpowiedziałam po chwili zastanowienia.
- Dom w głębi lasu?
- Ok.



„Odwaga nie należy do słów, ale do czynów.”




Loczek kupił nam bilety. Przed wejściem do sali wzięliśmy duży popcorn i dwie Cole. Po chwili siedzieliśmy już na swoich miejscach. Zrobiło się ciemno. Film się zaczął.
    Strasznie się bałam. Co chwilę tryskała krew. Poczułam że Harry powoli przesuwa rękę, tak aby mnie objąć.
- Ten film wcale nie jest taki straszny. – wyszeptał mi do ucha. – Nie bój się.
  Przeszły mnie ciarki. Jego głos był niesamowity. Chciałabym słuchać go wiecznie…    Spojrzałam w jego zielone oczy. Nasze twarze były bardzo blisko siebie. Harry najwyraźniej nie wiedział czy może mnie pocałować, bał się że znowu odwrócę twarz i ucieknę. Ja tylko kiwnęłam głową, na jego nieme pytanie. Zbliżył się do mnie jeszcze bardziej  i delikatnie pocałował. Moje ciało ogarnął niewytłumaczalny stan. Czułam że zaraz mogłabym gdzieś polecieć ze szczęścia.
  Znowu spojrzeliśmy sobie w oczy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Harry mocniej mnie objął. Zaczęliśmy z powrotem oglądać film.
  Gdy seans się skończył, wyszliśmy z kina.
- Wiesz co.. przejdźmy się. Potem cię odwiozę. – uśmiechnął się. Ja kiwnęłam tylko głową.
Spacerowaliśmy ulicami Londynu. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się…
- O nie! Kropi! – powiedziałam gdy byliśmy już spory kawałek od kina.
- W takim razie lepiej wracajmy. – stwierdził.
- Tak.
  Nie zdążyliśmy przejść nawet połowy drogi gdy rozpadało się już na dobre.
- Załóż moją marynarkę. Masz na sobie tylko sukienkę, musi być Ci zimno. – powiedział, po czym zdjął swoją marynarkę, i włożył na mnie. Była przesiąknięta jego zapachem.
- Dziękuje. – odpowiedziałam.
   W końcu jakoś udało nam się dotrzeć do samochodu Harolda. Byliśmy cali mokrzy.
- Ten spacer nie był jednak najlepszym pomysłem. – powiedział śmiejąc się.
- Oj nie. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- .. chcesz poznać resztę chłopaków? – zapytał po chwili ciszy.
- Jasne, ale jutro. O i będę mogła wziąć ze sobą moją przyjaciółkę Scarlett i Angele? One z pewnością bardzo chcą was wszystkich poznać. – uśmiechnęłam się.
- Oczywiście. – samochód ruszył. Po 15 minutach byliśmy pod moim domem. - Do zobaczenia jutro. – Harry pożegnał się ze mną i czule pocałował w policzek.
 Szybko wybiegłam z samochodu, ponieważ wciąż padał deszcz. A z resztą nie miałam już nic do stracenia, i tak moje ubrania były przemoczone. Weszłam do środka. Angela spała na kanapie, już nie chciałam jej budzić. Sama poszłam do swojego pokoju, przebrałam się w moją ukochaną pidżamę i zasnęłam…


______________________________________________________________


Ech.. Naprawdę Was PRZEPRASZAM że przez tyle czasu nic nie dodawałam. Ale byłam na kolonii przez 2 tygodnie, teraz cały czas mam jakieś spotkania ze znajomymi albo wypady z rodziną. Po prostu wakacje. Wiem że was zaniedbuje. Jest mi z tym na prawdę ciężko ;'(

PRZPERASZAM, PRZEPRASZAM I JESZCZE RAZ MOCNO PRZEPRASZAM.

Teraz postaram się dosyć regularnie dodawać nowe rozdziały :)



Pozdrawiam - Tomlin ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz