środa, 20 czerwca 2012

I was talking about you ... ♥



- Po co tu przyszedłeś? – rzuciłam od niechcenia.
- Chciałem cię przeprosić. – powiedział.
- Za to że olałeś mnie dla jakiejś innej dziewczyny?
- Proszę wybacz mi. To wcale nie tak. Mi naprawdę na tobie zależy.
- Jakoś tego nie widzę. – powiedziałam patrząc się na niego obojętnie.
   Nastała niezręczna cisza. Czego on się spodziewa? Że rzucę mu się w ramiona i raz-dwa nic się nie stało? Ja taka nie jestem.
- ... wpuścisz mnie do środka? – zapytał.
- Tak, proszę wejdź. – odpowiedziałam, po czym śledziłam wzrokiem Harry’ego który kierował się w stronę kanapy.
- Proszę, usiądź na chwilę obok mnie. Chcę ci wszystko wytłumaczyć. – zerkną na mnie tymi swoimi zielonymi oczami i położył rękę na kanapie, wskazując mi gdzie mam dokładnie usiąść.
- Mogę stać tutaj. Mów. – powiedziałam stanowczo. Harry zastanowił się chwilę jak ma to ująć w słowa, lecz po chwili odezwał się.
- A więc tak, po pierwsze nie gniewaj się na mnie, a po drugie ta blondynka która siedziała wtedy koło mnie w Milkshake City… była moją kuzynką.
- Kim? Kuzynką? Jejku jak mi głupio. – zakryłam swoją twarz dłońmi.
- Nie nic się nie stało. – uśmiechną się, pokazując przy tym rząd swoich białych zębów.
- Naprawdę bardzo Cię przepraszam. Nic nie wiedziałam.
- Już dobrze. – wstał. – To co? Dasz mi szansę?
- Chyba tak. – odpowiedziałam.
- Dziękuje. – przytulił mnie.
    Tak długo czekałam na ten moment. Na to by móc  poczuć jego ciepło, jego delikatność. Zauważyłam że mocniej mnie obejmuje, jakby bał się że w każdej chwili może mnie stracić. To było naprawdę niesamowite. Chciałabym aby było tak już wiecznie. Trwaliśmy w takim stanie trochę czasu, ale w końcu oderwaliśmy się od siebie. Ukłuło mnie uczucie okropnej tęsknoty. Kochałam być blisko niego.



"Wystarczy tylko odnaleźć w sobie siłę." 



- To ja już pójdę… - mówił cicho. – Chłopaki na mnie czekają.
- Dobrze. – odparłam.
- Spotkamy się jutro w tym samym czasie i  w tym samym miejscu? Tym razem na pewno przyjdę. – uśmiechną się szczerze, idąc w stronę drzwi.
- Oczywiście. To do jutra. – powiedziałam żegnając go.
- Do jutra! – odpowiedział naciskając na klamkę.
    Obserwowałam jak otwierał już furtkę i szedł chodnikiem wprost do ich mieszkania. Nie mogę doczekać się jutrzejszego spotkania. Nie wytrzymuje ani minuty dłużej bez niego.
Zauważyłam idącą w moją stronę Scarlett.
- Cześć. Co się tak szczerzysz? – zaśmiała się.
- Co? – wyrwała mnie z myślenia. - Aa.. Harry przed chwilą u mnie był. Wszystko mi wytłumaczył.
- Ale jak to? – zapytała.
 Właśnie! Przez to wszystko zapomniałam jej powiedzieć co się wydarzyło. Nie powiedziałam niczego Scarlett! Jak mogłam zapomnieć! Jest moją przyjaciółką. Gdy coś złego mi się przytrafiało od razu szłam z tym do niej.
- Ojej przepraszam! Niczego nie zdążyłam ci powiedzieć. Byłam wczoraj w tak złym stanie, że ledwie miałam siłę żyć.
- Co on ci zrobił?! Chodzi o to wasze wczorajsze spotkanie? – pytała przerażona.
- Tak… – powiedziałam i otworzyłam jej drzwi do domu
     Weszłyśmy po schodach na górę i udałyśmy się do mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku. Opowiedziałam Scarlett wszystko od początku. Począwszy od tego że zobaczyłam go z jakąś dziewczyną, a zakończywszy na tym że przyszedł mi dzisiaj wszystko wytłumaczyć.
- Nieźle. – jedyne słowo które wydała z siebie Scarlett po opowiedzeniu przeze mnie całej wczorajszej historii.
- Ale na szczęście wszystko się wyjaśniło. – uśmiechnęłam się.
 Moja przyjaciółka energicznie kiwnęła głową, na znak że ona również się z tego cieszy.
- Chcesz wejść na twittera? – zapytałam się jej.
- No jasne. – odpowiedziała.
  Włączyłam laptopa. Przyniosłam go na łóżko. Scarlett wzięła go ode mnie i położyła  na swoich kolanach. Zalogowała się na twittera.
- Chcesz jakiegoś soku?– zapytałam.
- Tego co zawsze.
- Czyli tego jabłkowego?
- No tamtego z tym krasnalem na kartonie. – powiedziała śmiejąc się.
- Aa dobra. Zaraz przyjdę. – uśmiechnęłam się.
  Zeszłam na dół. Zaczęłam nalewać soku gdy Scarlett krzyknęła z góry, tak że upuściłam cały karton. Wszystko się rozlało.
- Cholera! Co jest? – krzyknęłam do niej.
- Szybko chodź tu!
- Zaczekaj musze posprzą..
- CHODŹ!
  Natychmiast pobiegłam na górę.
- Oby to było coś ważnego, bo jeśli nie…
- Zobacz to ! Zobacz!
   Na ekranie laptopa widniał post Harry’ego na twitterze. Gdy go przeczytałam przeszły po całym moim ciele przyjemne dreszcze. Napisał :

@Alice_H Naprawdę Ci dziękuje.  Myślałem że cię stracę.  Jesteś wyjątkową dziewczyną  xxx

- Jejku. – to jedyne co z siebie wydukałam.
- Noo, to w końcu w co ubierzesz się na wasze spotkanie? – zapytała Scarlett po chwili ciszy. – To bardzo ważne. Musisz wyglądać niesamowicie!
- Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. – odpowiedziałam.
  Moja przyjaciółka wstała z łóżka i podeszła do mojej szafy. Zaczęła w niej grzebać, aż w końcu wyciągnęła z niej moją nie dawno zakupioną sukienkę.
- Załóż to!
- Wiedziałam że ci się spodoba. Lubisz czerwień. – zaśmiałam się.
   Poszłam do łazienki, aby założyć cały komplet. Po 5 minutach wyszłam i okręciłam się na środku mojego pokoju.
- Świetnie. – stwierdziła. 
    Przegadałam z Lett cały dzień. Mówiłyśmy dosłownie o wszystkim. W końcu zorientowałyśmy się że jest już późno i Scarlett nie opłacało się wracać do domu. Z resztą jej rodzice wyjechali na weekend do jakiejś ciotki..
     Następnego dnia obudziłam się leżąc na kanapie. Scarlett postanowiła u mnie przenocować, dlatego musiałam zwolnić jej łóżko.  Spojrzałam na zegarek – 13.30. Że co?! Nigdy nie byłam aż takim śpiochem! Weszłam do górę. Moja przyjaciółka jeszcze spała, a ja.. oj wolałam jej nie budzić. Poszłam do łazienki,  przebrałam się. No kurde, byłam głodna! A lodówka pusta! Zeszłam na dół do kuchni i  jakoś udało mi się zrobić tosty. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor, przełączyłam na kanał z jakimś filmem , po czym zaczęłam zajadać się moim śniadaniem. Po jakimś czasie usłyszałam kroki.
- Dzieeeń dobry! – usłyszałam Scarlett. – Która godzina?
- 15. 30. – uśmiechnęłam się. – 15.30!? Za pół godziny mam być w parku!
    Szybko poszłam przebrać się w moją wybraną na spotkanie sukienkę, po czym natychmiast wyszłam z domu. Szłam szybkim tempem, aby się nie spóźnić.



  „ Miłość to pewność. Niekończący się zachwyt.”



Po dokładnie 25 minutach doszłam do fontanny w parku. Zauważyłam Harry’ego siedzącego na ławce z telefonem w ręku. Spojrzał się w moją stronę.
- Hej! – podszedł do mnie, przywitał się i pocałował policzek. – Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki. To gdzie idziemy? - zapytałam
- Może na razie trochę pospacerujemy?
- Dobrze. – odpowiedziałam.
  Chodziliśmy tak po ścieżkach w parku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Usiedliśmy na murku. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Harry powoli zaczął się do mnie przybliżać. Nasze usta prawie się stykały. Dzieliły nas już milimetry, kiedy ja odwróciłam głowę i wstałam.
-Przepraszam ale… nie mogę. – powiedziałam po czym odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę mojego domu.
 Jezu! Jak mogłam! Jestem straszna.. ale.. po części to … raczej dobrze zrobiłam. Nie chcę się tak szybko do niego przywiązywać. Potem będę przez niego cierpieć. Już teraz nie mogę przestać o nim myśleć. Ale co ja mu powiem? Że nie mogłam go pocałować bo boje się że mnie potem zostawi? Doszłam do swojego domu. Zastałam w nim Scarlett oglądającą jakiś serial. Zawsze przychodziła do mnie bez uprzedzenia. Była taka nieprzewidywalna.
- Już przyszłaś? – zapytała odrywając wzrok z ekranu.
- Taaak – odpowiedziałam łamiącym się głosem. – On chciał mnie pocałować.
- To wspaniale!
- Ale ja przestraszyłam się tego i odwróciłam głowę! – mówiłam.
- Co? Czemu? – dopytywała się.
- Bo ja.. ja.. nie chce... potem.. bo.. on.. znajdzie sobie inną.. na pewno! – rozpłakałam się.
- Boże! Nie płacz!
 - Ja.. ja chcę być teraz sama. Pójdę do swojego pokoju, i nie chce żadnej rozmowy..
- To ja już może pójdę jeśli chcesz spokoju. – powiedziała po czym wyszła.
  Powędrowałam do mojego pokoju i opadłam na łóżko. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Przez łzy spojrzałam na telefon. Harry dzwonił. Nie chciałam teraz z nim rozmawiać, muszę się jeszcze zastanowić co mam mu powiedzieć. Była dopiero 20.30, lecz byłam tak wyczerpana że potrzebowałam długiego snu.



„Podaj mi rękę, skoro zepchnąłeś mnie w otchłań.”



 Następnego dnia obudziłam się ok. 11.00. Nieprzytomna zeszłam na dół. Poczułam wibracje w mojej kieszeni. Wyjęłam telefon i bez zastanowienia odebrałam.
- Halo? – zapytałam ziewając przy tym.
- Cześć.. obudziłem cię?
- Harry?! – zorientowałam się z kim rozmawiam. – Nie, nie obudziłeś mnie. – mówiłam ukrywając zaskoczenie w moim głosie. W telefonie panowała dziwna cisza.
- Co się wczoraj stało? Ja coś źle zrobiłem? – zapytał.
- Ty nic nie zrozumiesz. – rzuciłam tylko po czym szybko się rozłączyłam .
    Nie przygotowałam się do rozmowy z nim! Gdybym wcześniej się trochę ogarnęła spojrzałabym na ekran telefonu. Muszę wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Tak, właśnie tego mi teraz potrzeba. Szybko poszłam do łazienki i przebrałam się w to.
    Wyszłam na zewnątrz. Fala ciepła uderzyła w moją twarz. Było słonecznie. Aż dziwne bo zapowiadali na dzisiaj deszcz. Skierowałam się do centrum handlowego. Pomyślałam że jakieś drobne zakupy dobrze mi zrobią. Chodząc po galerii zauważyłam Harry’ego. Rozmawiał z jakąś brunetką. Tym razem nie chciałam zbyt pochopnie reagować, bo znów zaliczyłabym niezłą wpadkę. Postanowiłam przysłuchać się ich rozmowie, dlatego podeszłam trochę bliżej. Schowałam się za rogiem jednego ze sklepów.
- Haha jesteś! – głupio się zaśmiała. Bla bla bla. Już nie chciało mi się jej słuchać.
- Wiesz co..? – kontynuowała dalej. Jakoś Harry dziwnie nie udzielał w tej rozmowie.
- A może.. chciałbyś się ze mną umówić? Noo.. czy chciałbyś ze mną chodzić? – aż niedobrze zrobiło mi się na te słowa. Czekałam na jego reakcje.
- Nie. – stwierdził. - Podoba mi się inna dziewczyna. Naprawdę mi na niej zależy.
- Ech.. jak chcesz. – rzuciła tylko brunetka z którą rozmawiał. Usłyszałam ich kroki, w różnych stronach. Jedne były coraz wyraźniejsze…
  Nagle zza rogu wyszedł Hazza. Zderzył się ze mną.
- Auć! Oo.. przepra… - nie dokończył. – Alice?
 Tylko sztucznie się uśmiechnęłam.
- ... o kogo wtedy chodziło? Jaka… dziewczyna?  – powiedziałam trochę zawiedziona. Może już w ogóle go nie obchodzę?
- Mówiłem o tobie… – spojrzał się na mnie i szczerze uśmiechnął. 

_________________________________________________________________

Heeeloł!
  Oto drugi rozdział!  Dosyć długo go pisałam, bo co chwilę coś zmieniałam, ale po ostatecznych poprawkach wygląda właśnie tak :P
  Dedykuje go naprawdę wspaniałej osobie – Mrs. 1D :D
              
                                                                                                                             Tomlin xxx


poniedziałek, 18 czerwca 2012

I promised myself that I will not cry for him.♥


   Weszłam do kawiarenki. Przy stoliku ujrzałam moją przyjaciółkę – Scarlett – która jak zwykle pisała sms-y.
- O heeej! Wreszcie jesteś! – powiedziała i uściskała mnie na powitanie.
- Cześć. Spóźniłam się bo..  – nie dokończyłam.
- Zobacz co kupiłam! – Scarlett wyciągnęła ze swojej torby zielono-biały T-shirt.
- Świetny. – uśmiechnęłam się.
-  Noo.. co tam chciałaś powiedzieć? – mówiła chowając swój nowy zakup.
- A więc, spotkałam Harrego. – zaczełam.
- Stylesa? – powiedziała zaciekawiona. – Dopiero teraz uświadomił sobie jaka wspaniała dziewczyna mieszka obok niego? … zagadał do ciebie?
    Kiwnęłam głową. Scarlett od zawsze wiedziała że Harry mi się podoba. Nawet jej tego nie powiedziałam. Ona to wyczuła. Tak po prostu.
- Wow! I co powiedział?
- Chce się spotkać.
- Serio? To super!  - powiedziała uradowana.
- Tylko.. nie wiem czy ja chce…
- Jak to? Przecież marzyłaś o tym ! Gdy do ciebie przychodziłam, ty przez cały czas,  ‘dosłownie’ , stałaś przy oknie i go wypatrywałaś. I niby czemu teraz nie chcesz się z nim spotkać?
- Bo on się mną tylko pobawi. Nie czytasz gazet? Nie przeglądasz stron internetowych na ich temat? – pytałam się.
- Noo...  – zacięła się Scarlett.
- No właśnie. To powinnaś wiedzieć ile już miał dziewczyn. Z żadną z nich nie był nawet dłużej niż trzy tygodnie. Robi coś w stylu Poznaj – Zabaw się – Zerwij.
- Ale to twoja szansa! Nie powinnaś jej zmarnować! Jeśli z tobą zerwie, nie płacz! Nie przez kogoś takiego jak on. – dalej trzymała przy swoim.
- Czyli mówisz że powinnam się z nim spotkać? – zapytałam.
- Tak. Raczej tak.
 - No dobrze. Jeśli tak uważasz…
- Mówię Ci , wszystko będzie dobrze. Twoje życie zamieni się jak w te z komedii romantycznych. – powiedziała, po czym obie wybuchnełyśmy śmiechem.


„Czas to materiał, z którego zrobione jest życie.”



    A więc tak za namową Scarlett stoję w parku.Harry spóźnia się już 35 minut. Wiedziałam że tak zrobi. On tylko bawi się moimi uczuciami. Żałuje że tu przyszłam… tracę swój czas. Przecież on jest sławny! Jeśli może mieć każdą, to po co chciał spotkać się ze mną? Jestem tylko jedną z wielu zwykłych dziewczyn. Nie wyróżniałam się niczym. Jestem zwyczajna. Czemu akurat ja?    Usiadłam na ławce obok fontanny. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Nieznany numer. Odebrałam.
- Halo? – powiedziałam
- Hej, to ja. – usłyszałam znany mi głos . – Nie gniewaj się, ale wypadło mi naprawdę ważne spotkanie. Proszę, zobaczymy się innym razem?
- Jakoś  nie mam ochoty znowu stać i czekać na ciebie ponad pół godziny na marne. -
- Obiecuje że tym razem będę!
- No nie wiem.
- Proszę! – błagał Harry po drugiej stronie telefonu.
- Jeszcze się zastanowię. – odpowiedziałam. - A tak właściwie to skąd masz mój numer? Nie podawałam ci go wcześniej.
- Mam swoje tajne źródła. – mówił Harry z tą swoją lekką chrypką. Kochałam słuchać jego głosu.
- To ja jeszcze do ciebie oddzwonię.
- Dobra. To pa.
- Pa.
    Wciąż siedziałam na ławce. Byłam lekko zdezorientowana tym wszystkim. Wiem że nie uda mi się z Harry’m, bo to zaraz pojawią się nowe dziewczyny i odejdę na dalszy plan. Lecz wciąż wierzyłam w to wszystko. Wierzyłam.. że może coś z tego wyjdzie. Od samego początku Harry wydawał mi się inny od reszty chłopaków. Inny w pozytywnym znaczeniu. Gdy tylko go zobaczyłam moje serce zaczęło bić szybciej. Ja się w nim po prostu zakochałam. To naprawdę niesamowite uczucie. Najgorsze było jednak to, że on nawet nie wiedział wtedy o moim istnieniu. Co najwyżej dwa, czy trzy razy wymieniliśmy spojrzenia . I tak nagle -  ni z tego, ni z owego – przypomniał sobie że jest ktoś taki jak Alice Henderson . Mój świat stał się bardziej kolorowy. Nie chciałam jednak tak szybko dopuszczać go do siebie. Wiem że ma powodzenie u dziewczyn i w każdej chwili, w każdym momencie będzie mógł tak po prostu mnie zostawić.
       Skierowałam się w stronę mojego domu. Po drodze weszłam do Milkshake City. Zauważyłam przy stoliku Harry’ego.. był z kimś. Nie z chłopakami z zespołu… Z dziewczyną. Piękną długowłosą blondynką, która cały czas dotykała jego dłoni, a on jak głupi szczerzył się do niej. Łzy zaczęły spływać po moim policzku. Nie powinnam płakać, bo wiedziałam że to kiedyś się wydarzy, ale żeby tak szybko! Scarlett miała racje. Nie wierzyłam w to co widzę. Poczułam na sobie jego wzrok.
- Alice! – krzyknął.
Wbiegłam stamtąd.
Alice zaczekaj! – czułam że biegnie w moją stronę.
Dogonił mnie. Złapał za ręce.
- Posłuchaj to w cale nie tak jak myślisz. – zaczął.
Wiedziałam to od początku! W ogóle ci na mnie nie zależy. – powiedziałam, a łzy spływały mi po policzkach.
- Zależy. Proszę nie płacz… Ja to wytłumaczę.
- Nie musisz. Wiem że tym ‘ważnym spotkaniem’ była tamta dziewczyna. Puść mnie. Chcę iść do domu.
- Zrozum to wcale nie tak jak myś.. - nie dokończył.
- Puść mnie! – krzyknęłam na niego. On tylko spuścił wzrok i zwolnił uścisk.
     Poszłam do mojego domu. Do miejsca gdzie czułam się najbezpieczniej. Moich rodziców nie było bo wyjechali w sprawach służbowych do Los Angeles. Ale to nawet lepiej, bo oni tylko pogorszyliby całą sytuację. Harry zrobił mi ogromną przykrość. Moje serce rozpadło się na kilkadziesiąt tysięcy małych kawałeczków. Ja głupia naprawdę mu zaufałam.
Przecież od samego początku obiecywałam sobie że będę ostrożna. Że nie będę płakać przez kogoś takiego jak on.  Położyłam się na swoje łóżko. Wtuliłam się w poduszkę. Zasnęłam.


„Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach umieramy z miłości.”


   Ranek. Są wakacje, dlatego nie musze martwić się chodzeniem do szkoły. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Miałam niezły bałagan. Powinnam wziąć się za sprzątanie. Wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Aż sama przestraszyłam się tego co w nim ujrzałam. Miałam rozczochrane włosy i podpuchnięte oczy. Wyglądałam jak siedem nieszczęść! Szybko wzięłam się za siebie. Po 20 minutach wyszłam z łazienki. Wyglądałam już trochę lepiej. Po zastanowieniu się, założyłam na siebie to. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Gdy skończyłam śniadanie, włączyłam telewizor. Trafiłam na kanał z wywiadem z One Direction. Zobaczyłam go. Wczorajsze myśli wróciły do mojej głowy. Nie potrafiłam ich opanować. Momentalnie zrobiło mi się przykro, lecz jednocześnie byłam okropnie zła na samą siebie. Ktoś zadzwonił do drzwi. Natychmiast wstałam z kanapy i otworzyłam je.
- Cześć…  


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


A więc jest pierwszy rozdział! :P
Troche dziwnie mi się go pisało i wiem że krótki wyszedł ale najważniejsza jest sama treść :)
Proszę o komentarze. Tylko chce znać waszą szczerą opinie . Mam nadzieję że wam się podoba.
Rozdział drugi pojawi się już niedługo :D

Tomlin xxx

sobota, 16 czerwca 2012

Prolog.



  To ta ulica. Mieszka tu. Tak cholernie mi na nim zależało a on nawet nie wiedział o moim istnieniu. Chyba.. Gdy jest się sławnym już tak jest.  Mieszkał obok mnie razem ze swoimi kolegami z zespołu od tak dawna, że nawet nie pamiętam kiedy dokładnie się tu wprowadzili. Często mieli jakieś koncerty lub próby. Rzadko co widziałam się z nimi. Ale teraz są tu. Podobno robią sobie jakąś przerwę , czy coś.
  Szłam właśnie na spotkanie z moją najlepszą przyjaciółką, gdy na mojej drodze pojawił się właśnie  ‘ ON ‘.  Spuściłam wzrok i chciałam przejść obok niego obojętnie , lecz nie pozwolił mi na to.
- Hej. Czy my się przypadkiem nie znamy? – spytał trzymając mnie za nadgarstek.
- Em.. jestem waszą sąsiadką. – odpowiedziałam.
- Serio? – mówił zdziwiony . – Jestem Harry Styles… ale to raczej wiesz. A ty jesteś?
- Nazywam się Alice. Alice Henderson . – spojrzałam się w jego zielone oczy .
- Miło mi cię poznać. Trochę to dziwne że nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy. Ale możemy to jakoś nadrobić. – powiedział z uśmiechem na twarzy. – Jeśli chcesz.. oczywiście.
- No jasne – odpowiedziałam trochę zszokowana. Jak ktoś taki jak Harry Styles chciał się w ogóle ze mną umówić? Właśnie.. umówić. Podobno słyną jako niezły kobieciarz. Na pewno jestem jakąś jego kolejną zabawką.
- To, to... może... spotkamy się jutro o 16.00 w parku przy fontannie? – Był dzisiaj jakiś dziwny. Wszyscy mówili że jest odważny, ale ja czułam że gdy ze mną rozmawia łapie go jakaś … no nie wiem, trema?
- Ok. – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. On też mimowolnie ukazał rząd swoich białych zębów.
- Musze iść pomóc chłopakom w przygotowywaniu obiadu, bo inaczej będą głodować. Do zobaczenia! – pożegnał się ze mną .
- Do zobaczenia.  – powiedziałam po czym skierowałam się w stronę centrum miasta, gdzie w kawiarence czekała na mnie moja przyjaciółka. Ale chwila.. czy ja śnie? Jutro mam spotkać się z chłopakiem moich marzeń. Ja, taka zwykła dziewczyna? Musze to wszystko przemyśleć na spokojnie..