- Po co tu przyszedłeś? –
rzuciłam od niechcenia.
- Chciałem cię przeprosić. –
powiedział.
- Za to że olałeś mnie dla
jakiejś innej dziewczyny?
- Proszę wybacz mi. To wcale
nie tak. Mi naprawdę na tobie zależy.
- Jakoś tego nie widzę. –
powiedziałam patrząc się na niego obojętnie.
Nastała niezręczna cisza. Czego on się
spodziewa? Że rzucę mu się w ramiona i raz-dwa nic się nie stało? Ja taka nie
jestem.
- ... wpuścisz mnie do środka?
– zapytał.
- Tak, proszę wejdź. –
odpowiedziałam, po czym śledziłam wzrokiem Harry’ego który kierował się w
stronę kanapy.
- Proszę, usiądź na chwilę obok
mnie. Chcę ci wszystko wytłumaczyć. – zerkną na mnie tymi swoimi zielonymi
oczami i położył rękę na kanapie, wskazując mi gdzie mam dokładnie usiąść.
- Mogę stać tutaj. Mów. –
powiedziałam stanowczo. Harry zastanowił się chwilę jak ma to ująć w słowa,
lecz po chwili odezwał się.
- A więc tak, po pierwsze nie
gniewaj się na mnie, a po drugie ta blondynka która siedziała wtedy koło mnie w
Milkshake City… była moją kuzynką.
- Kim? Kuzynką? Jejku jak mi
głupio. – zakryłam swoją twarz dłońmi.
- Nie nic się nie stało. –
uśmiechną się, pokazując przy tym rząd swoich białych zębów.
- Naprawdę bardzo Cię
przepraszam. Nic nie wiedziałam.
- Już dobrze. – wstał. – To co?
Dasz mi szansę?
- Chyba tak. – odpowiedziałam.
- Dziękuje. – przytulił mnie.
Tak długo czekałam na ten moment. Na to by
móc poczuć jego ciepło, jego
delikatność. Zauważyłam że mocniej mnie obejmuje, jakby bał się że w każdej
chwili może mnie stracić. To było naprawdę niesamowite. Chciałabym aby było tak
już wiecznie. Trwaliśmy w takim stanie trochę czasu, ale w końcu oderwaliśmy
się od siebie. Ukłuło mnie uczucie okropnej tęsknoty. Kochałam być blisko
niego.
"Wystarczy tylko odnaleźć w sobie siłę."
- To ja już pójdę… - mówił
cicho. – Chłopaki na mnie czekają.
- Dobrze. – odparłam.
- Spotkamy się jutro w tym
samym czasie i w tym samym miejscu? Tym
razem na pewno przyjdę. – uśmiechną się szczerze, idąc w stronę drzwi.
- Oczywiście. To do jutra. –
powiedziałam żegnając go.
- Do jutra! – odpowiedział
naciskając na klamkę.
Obserwowałam jak otwierał już furtkę i
szedł chodnikiem wprost do ich mieszkania. Nie mogę doczekać się jutrzejszego
spotkania. Nie wytrzymuje ani minuty dłużej bez niego.
Zauważyłam idącą w moją stronę
Scarlett.
- Cześć. Co się tak szczerzysz?
– zaśmiała się.
- Co? – wyrwała mnie z
myślenia. - Aa.. Harry przed chwilą u mnie był. Wszystko mi wytłumaczył.
- Ale jak to? – zapytała.
Właśnie! Przez to wszystko zapomniałam jej
powiedzieć co się wydarzyło. Nie powiedziałam niczego Scarlett! Jak mogłam
zapomnieć! Jest moją przyjaciółką. Gdy coś złego mi się przytrafiało od razu
szłam z tym do niej.
- Ojej przepraszam! Niczego nie
zdążyłam ci powiedzieć. Byłam wczoraj w tak złym stanie, że ledwie miałam siłę
żyć.
- Co on ci zrobił?! Chodzi o to
wasze wczorajsze spotkanie? – pytała przerażona.
- Tak… – powiedziałam i
otworzyłam jej drzwi do domu
Weszłyśmy po schodach na górę i udałyśmy się do
mojego pokoju. Usiadłyśmy na łóżku. Opowiedziałam Scarlett wszystko od
początku. Począwszy od tego że zobaczyłam go z jakąś dziewczyną, a zakończywszy
na tym że przyszedł mi dzisiaj wszystko wytłumaczyć.
- Nieźle. – jedyne słowo które
wydała z siebie Scarlett po opowiedzeniu przeze mnie całej wczorajszej
historii.
- Ale na szczęście wszystko się
wyjaśniło. – uśmiechnęłam się.
Moja przyjaciółka energicznie kiwnęła głową,
na znak że ona również się z tego cieszy.
- Chcesz wejść na twittera? – zapytałam się jej.
- No jasne. – odpowiedziała.
Włączyłam laptopa. Przyniosłam go na łóżko. Scarlett wzięła go ode mnie i położyła na swoich kolanach. Zalogowała się na twittera.
- Chcesz jakiegoś soku?– zapytałam.
- Tego co zawsze.
- Czyli tego jabłkowego?
- No tamtego z tym krasnalem na kartonie. – powiedziała śmiejąc się.
- Aa dobra. Zaraz przyjdę. – uśmiechnęłam się.
Zeszłam na dół. Zaczęłam nalewać soku gdy Scarlett krzyknęła z góry, tak że upuściłam cały karton. Wszystko się rozlało.
- Cholera! Co jest? – krzyknęłam do niej.
- Szybko chodź tu!
- Zaczekaj musze posprzą..
- CHODŹ!
Natychmiast pobiegłam na górę.
- Oby to było coś ważnego, bo jeśli nie…
- Zobacz to ! Zobacz!
Na ekranie laptopa widniał post Harry’ego na twitterze. Gdy go przeczytałam przeszły po całym moim ciele przyjemne dreszcze. Napisał :
@Alice_H Naprawdę Ci dziękuje. Myślałem że cię stracę. Jesteś wyjątkową dziewczyną xxx
- Jejku. – to jedyne co z siebie wydukałam.
- Noo, to w końcu w co ubierzesz się na wasze spotkanie? – zapytała Scarlett po chwili ciszy. – To bardzo ważne. Musisz wyglądać niesamowicie!
- Nie zastanawiałam się jeszcze nad tym. – odpowiedziałam.
Moja przyjaciółka wstała z łóżka i podeszła do mojej szafy. Zaczęła w niej grzebać, aż w końcu wyciągnęła z niej moją nie dawno zakupioną sukienkę.
- Załóż to!
- Wiedziałam że ci się spodoba. Lubisz czerwień. – zaśmiałam się.
Poszłam do łazienki, aby założyć cały komplet. Po 5 minutach wyszłam i okręciłam się na środku mojego pokoju.
- Świetnie. – stwierdziła.
„ Miłość to pewność. Niekończący się zachwyt.”
Przegadałam z Lett cały dzień. Mówiłyśmy dosłownie
o wszystkim. W końcu zorientowałyśmy się że jest już późno i Scarlett nie
opłacało się wracać do domu. Z resztą jej rodzice wyjechali na weekend do
jakiejś ciotki..
Następnego dnia obudziłam się
leżąc na kanapie. Scarlett postanowiła u mnie przenocować, dlatego musiałam
zwolnić jej łóżko. Spojrzałam na zegarek
– 13.30. Że co?! Nigdy nie byłam aż takim śpiochem! Weszłam do górę. Moja
przyjaciółka jeszcze spała, a ja.. oj wolałam jej nie budzić. Poszłam do
łazienki, przebrałam się. No kurde, byłam
głodna! A lodówka pusta! Zeszłam na dół do kuchni i jakoś udało mi się zrobić tosty. Usiadłam na
kanapie, włączyłam telewizor, przełączyłam na kanał z jakimś filmem , po czym
zaczęłam zajadać się moim śniadaniem. Po jakimś czasie usłyszałam kroki.
- Dzieeeń dobry! – usłyszałam Scarlett.
– Która godzina?
- 15. 30. – uśmiechnęłam się. –
15.30!? Za pół godziny mam być w parku!
Szybko poszłam przebrać się w moją wybraną
na spotkanie sukienkę, po czym natychmiast wyszłam z domu. Szłam szybkim
tempem, aby się nie spóźnić.
„ Miłość to pewność. Niekończący się zachwyt.”
Po dokładnie 25 minutach doszłam do fontanny w parku. Zauważyłam Harry’ego siedzącego na ławce z telefonem w ręku. Spojrzał się w moją stronę.
- Hej! – podszedł do mnie, przywitał się i pocałował policzek. – Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki. To gdzie idziemy? - zapytałam
- Może na razie trochę pospacerujemy?
- Dobrze. – odpowiedziałam.
Chodziliśmy tak po ścieżkach w parku. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Usiedliśmy na murku. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Harry powoli zaczął się do mnie przybliżać. Nasze usta prawie się stykały. Dzieliły nas już milimetry, kiedy ja odwróciłam głowę i wstałam.
-Przepraszam ale… nie mogę. – powiedziałam po czym odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę mojego domu.
Jezu! Jak mogłam! Jestem straszna.. ale.. po części to … raczej dobrze zrobiłam. Nie chcę się tak szybko do niego przywiązywać. Potem będę przez niego cierpieć. Już teraz nie mogę przestać o nim myśleć. Ale co ja mu powiem? Że nie mogłam go pocałować bo boje się że mnie potem zostawi? Doszłam do swojego domu. Zastałam w nim Scarlett oglądającą jakiś serial. Zawsze przychodziła do mnie bez uprzedzenia. Była taka nieprzewidywalna.
- Już przyszłaś? – zapytała odrywając wzrok z ekranu.
- Taaak – odpowiedziałam łamiącym się głosem. – On chciał mnie pocałować.
- To wspaniale!
- Ale ja przestraszyłam się tego i odwróciłam głowę! – mówiłam.
- Co? Czemu? – dopytywała się.
- Bo ja.. ja.. nie chce... potem.. bo.. on.. znajdzie sobie inną.. na pewno! – rozpłakałam się.
- Boże! Nie płacz!
- Ja.. ja chcę być teraz sama. Pójdę do swojego pokoju, i nie chce żadnej rozmowy..
- To ja już może pójdę jeśli chcesz spokoju. – powiedziała po czym wyszła.
Powędrowałam do mojego pokoju i opadłam na łóżko. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Przez łzy spojrzałam na telefon. Harry dzwonił. Nie chciałam teraz z nim rozmawiać, muszę się jeszcze zastanowić co mam mu powiedzieć. Była dopiero 20.30, lecz byłam tak wyczerpana że potrzebowałam długiego snu.
„Podaj mi rękę, skoro zepchnąłeś mnie w otchłań.”
Następnego dnia obudziłam się ok. 11.00. Nieprzytomna zeszłam na dół. Poczułam wibracje w mojej kieszeni. Wyjęłam telefon i bez zastanowienia odebrałam.
- Halo? – zapytałam ziewając przy tym.
- Cześć.. obudziłem cię?
- Harry?! – zorientowałam się z kim rozmawiam. – Nie, nie obudziłeś mnie. – mówiłam ukrywając zaskoczenie w moim głosie. W telefonie panowała dziwna cisza.
- Co się wczoraj stało? Ja coś źle zrobiłem? – zapytał.
- Ty nic nie zrozumiesz. – rzuciłam tylko po czym szybko się rozłączyłam .
Nie przygotowałam się do rozmowy z nim! Gdybym wcześniej się trochę ogarnęła spojrzałabym na ekran telefonu. Muszę wyjść i zaczerpnąć świeżego powietrza. Tak, właśnie tego mi teraz potrzeba. Szybko poszłam do łazienki i przebrałam się w to.
Wyszłam na zewnątrz. Fala ciepła uderzyła w moją twarz. Było słonecznie. Aż dziwne bo zapowiadali na dzisiaj deszcz. Skierowałam się do centrum handlowego. Pomyślałam że jakieś drobne zakupy dobrze mi zrobią. Chodząc po galerii zauważyłam Harry’ego. Rozmawiał z jakąś brunetką. Tym razem nie chciałam zbyt pochopnie reagować, bo znów zaliczyłabym niezłą wpadkę. Postanowiłam przysłuchać się ich rozmowie, dlatego podeszłam trochę bliżej. Schowałam się za rogiem jednego ze sklepów.
- Haha jesteś! – głupio się zaśmiała. Bla bla bla. Już nie chciało mi się jej słuchać.
- Wiesz co..? – kontynuowała dalej. Jakoś Harry dziwnie nie udzielał w tej rozmowie.
- A może.. chciałbyś się ze mną umówić? Noo.. czy chciałbyś ze mną chodzić? – aż niedobrze zrobiło mi się na te słowa. Czekałam na jego reakcje.
- Nie. – stwierdził. - Podoba mi się inna dziewczyna. Naprawdę mi na niej zależy.
- Ech.. jak chcesz. – rzuciła tylko brunetka z którą rozmawiał. Usłyszałam ich kroki, w różnych stronach. Jedne były coraz wyraźniejsze…
Nagle zza rogu wyszedł Hazza. Zderzył się ze mną.
- Auć! Oo.. przepra… - nie dokończył. – Alice?
Tylko sztucznie się uśmiechnęłam.
- ... o kogo wtedy chodziło? Jaka… dziewczyna? – powiedziałam trochę zawiedziona. Może już w ogóle go nie obchodzę?
- Mówiłem o tobie… – spojrzał się na mnie i szczerze uśmiechnął.
_________________________________________________________________
Heeeloł!
Oto drugi rozdział! Dosyć długo go pisałam, bo co chwilę coś zmieniałam, ale po ostatecznych poprawkach wygląda właśnie tak :P
Dedykuje go naprawdę wspaniałej osobie – Mrs. 1D :D
Przy okazji zapraszam na jej blogi: http://your-story-one-direction.blogspot.com/ oraz http://newlife-1direction-love.blogspot.com/ .
Tomlin xxx